RSS

Ogame: Prawie jak komiks [44]



"Iluzja cz. 8".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Kosmos jest duży – zauważył nagle błyskotliwie Steve. – W życiu chyba tak daleko nie lecieliśmy.
- Ano – skomentował Jack przeciągając się na fotelu. – Ile już śledzimy Ciastek? Tydzień, dwa?

Steve sięgnął pod siedzenie i wyciągnął gruby zeszyt, który otwarł gdzieś przy końcu. Przewertował kilka kartek wstecz i wczytał się w zapisaną drobnym maczkiem stronę.
- Prowadzisz dziennik pokładowy? – zapytał Jack zaskoczony, pierwszy raz dostrzegając swojego towarzysza w tej dziwnej roli.
- No ktoś przecież musi zajmować się papierkową robotą – odparł, ciągle szukając czegoś w tekście. – Raporty, rachunki, przeglądy... No i dziennik pokładowy. O! Patrząc po dacie, to lecimy już za krążownikiem piętnaście dni.

Drugi pilot zamknął księgę i wrzuciwszy ją z powrotem pod siedzenie, oparł się o fotel. Znów nastała cisza, nie licząc szumu silników spalinowych. Nagle jednak drugi pilot spojrzał na Jacka z pewnym grymasem ma twarzy i rzucił szybko, czegoś nie rozumiejąc:
- Jakim cudem nigdy nie zauważyłeś jak liczę rachunek podatkowy, czy uzupełniam wpis w dzienniku?
- Bo ja wiem? – odparł kapitan z typowym dla siebie luźnym podejściem. – Być może byłem zajęty klikaniem tego guzika, co jest podpisany „Zrób wpis w dzienniku pokładowym oraz oblicz podatki”.

Steve znieruchomiał.
- Jaja sobie ze mnie robisz!? – zawołał w końcu.
- Gdzieżby! – odparł Jack obronnym tonem i wskazał palcem na wspomniany guzik, ukryty gdzieś wśród setek innych przełączników. – Naprawdę klikałem taki przycisk, o tam!

Drugiemu pilotowi opadły ręce. Czyli przez lata, od samego początku swej służby, marnował bezsensownie czas, tak? Na to by wychodziło. W jednym momencie wszelka chęć egzystencji uleciała z jego duszy, a ciało opadło bezsilnie na oparcie. Czemu życie znowu z niego zakpiło? Steve miał nieodparte wrażenie, że jakaś wyższa siła, bardzo sadystyczna siła, znęcała się nad nim ku własnej uciesze. Łza rozpaczy pociekła mu po policzku.
- Swoją drogą, jakim cudem oni nas jeszcze nie zauważyli? – zapytał Jack, nieświadomy depresji swego towarzysza. – Jakby mnie śledzili, od razu bym się zorientował.

***

Tęczowa owieczka mknęła przed siebie niepostrzeżenie. Znaczy, ciężko nazwać niepostrzeżonym kilkuset kilotonowego olbrzyma, którego każdy z czterech silników był większy od dziesięciopiętrowego wieżowca, ale ani krążownik, ani lekki myśliwiec, za którym podążali, nie wykrył ich obecności. Więc okręt wojenny pozostawał niepostrzeżony. Swoją drogą, generała Słodką Kostkę zastanawiało czemu nikt ich jeszcze nie zauważył. Wytwarzali megadżule energii cieplnej, ba! Samo światło z jednej turbiny mogłoby oślepić przez okulary słoneczne, a mimo to ciągle pozostawali w ukryciu! Ale nie narzekał na głupotę swych rywali. Nie każdy mógł być tak przebiegły jak on! I to pomyślała osoba, która wybrała okręt wojenny jako pojazd szpiegowski.
- Jestem taki złowieszczy, muhahahaha – zachichotał dowódca pod nosem, a jego oczy na moment zaświeciły czystym złem.
- Generale! – zawołał nagle jeden z operatorów, siedzący przy wielkim, hologramowym radarze. – Jakiś duży cel zbliża się do nas.

Oblicze Kostki momentalnie zmieniło się w słodkie i przyjazne.
- Nasi śledzeni? – zapytał.
- Nie! – usłyszał po kilku sekundach. – To jakiś obcy.
- To zniszczyć – dodał słodko.
- Ale generale! To gwiazda śmierci!

Niebieskiemu bronies zrzedła mina. Na statku zrobił się ruch.
- Pełna moc! Pełna niczym miłość w naszych sercach i zgubić go! – rzucił rozkaz, z ledwością powstrzymując panikę.

Nagle statkiem wstrząsnęło niesamowicie, zewsząd poleciały iskry. Wszelkie światło zgasło, zniknęły hologramy i przepadły obrazy monitorów.
- Impuls EMP! – krzyknął któryś bronies – silniki padły.
- Co takiego? – zawołał zbulwersowany Kostka. – Przecież w tej grze nie ma takiej broni!

Wtem, przez przednią szybę mostka kapitańskiego, dostrzegł powoli wznoszącą się gwiazdę śmierci. Zapadła kompletna cisza i tylko rzeczywistość jakby się zaginała, przyciągana monstrualnie wielką masą wrogiego statku.
- Ale oni najwyraźniej ją mają – szepną do siebie.

Zajaśniało działo obcej gwiazdy. Wystrzeliło białe światło...  


< poprzedni                                                                                          następny >

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz