Nad VIII RP wschodziło słońce, wszyscy mieszkańcy gospodarstwa budzili się powoli do nowego dnia. Oczywiście oprócz głowy narodu Reppela, który by odpowiednio sprawować władze musiał się wyspać. W łóżku pozostawali także Ksut i Gandalfus. Czarodziej postanowił odwiedzić prezydenta i powspominać stare dobre czasy. Przez co powstał mały melanżyk i strasznie długo imprezowali, o dwudziestej-drugiej dopiero poszli myć zęby. Po wypiciu jednego piwa na trzech byli cali urobieni. Gandalfus opowiadał jak to poznał ostatnio na portalu randkowym sławnego i pięknego hobbita, który w kinie występuje.
Około godziny dziewiątej ludzie pracujący przed gospodarstwem usłyszeli trzask drzwi i tupot stóp dochodzący ze środka budynku. Odgłos ten po chwili zastąpił dźwięk pękającego szkła i wielki huk.
- Kto tu postawił lustro!? – krzyknął prezydent ze środka. – I teraz siedem lat nieszczęścia przez ciebie! Ty głupia szklano taflo!
Jak już zwyzywał lustro ludzie znowu zaczęli słyszeć odgłos biegu. Nagle prezydent wypadł z domu razem z drzwiami. Runął na ziemię i przejechał dobry kilometr na tym co z nich pozostało. Piżama w planety mieniła się w słońcu oślepiając blaskiem chwały.
- Dziś środa! – krzyczał Reppel, zdążył już zejść z drzwi i leciał dalej na złamanie karku. – Listonosz! Paczki od mamy!
Na te krzyki wychyliła się z okna pokraczna postać. Chwile wahała się na parapecie po czym z przekonaniem runęła w świeże błoto. Ksut spoczął na dłużej w bajorku. Strasznie męczył go kac po wczorajszej nocnej popijawie.
Prezydent dorwał bramę zanim pracownik poczty zdążył zadzwonić dzwonkiem. Spojrzał przerażony na biegnącego z prędkością błyskawicy w jego stronę człowieka. Wszyscy na poczcie wiedzieli, że podanie osobiste paczki prezydentowi grozi zadeptaniem lub pobiciem z radości. Dlatego młody listonosz postawił pakunek na ziemi, wskoczył na swój rower i odjechał jak najszybciej.
Reppel dopadł pudełko i rozpakował na środku ulicy. W środku znajdowała się jakaś dziwna ruda lalka.
- Hura dostałem lalkę! – krzyknął prezydent, a po chwili dodał pod nosem. – Ale na co mi lalka?
Dalsze wywodu przerwał mu dźwięk spadającej szyby razem ze sprawcą tego nieszczęścia. Gandalfus z obdartą szatą wstał z ziemi, chwycił długą brodę i zaczął biec do prezydenta. Strój czarodzieja ograniczał mu ruchy, więc wymachiwał przy tym nogami na boki.
- Jaka to dmuchana lala? – zapytał zdyszany, gdy już dotarł na miejsce. – Jaki model? Ile wejść? Jest jakiś symulator? Wersja hobbit może?
Prezydent nic nie zrozumiał z tego co ten człowiek mówił, chociaż te słowa znajdowały się w encyklopedii VIII RP, którą sam podpisał. Czarodziej jednak zauważył, że nie jest to o czym marzył i nie oczekiwał odpowiedzi. Reppel wrzucił lalkę z powrotem do pudła i razem z Gandalfusem poszli na śniadanie.
Cudem udało im się wciągnąć premiera VIII RP na krzesło przy stole, nadal był umorusany błotem. Reppel i czarodziej również zajęli swoje miejsca. Specjalnie na kaca w porze śniadaniowej dostali rosół z ziemniakami. Zapach był niebiański, każdy otrzymał wielką michę wywaru. Wszyscy śmiało złapali za łyżki i zaczęli konsumować strawę. Jedynie Ksut miał problemu z utrzymaniem sztućca, chwilę się z nią mocował by trafić do talerza, ostatecznie łyżka zwyciężyła i premier walnął głową prosto w talerz. Wywar rozchlapał się na wszystkie strony. Temperatura zupy obudziła go momentalnie. Wybiegł z pokoju wrzeszcząc i prosząc o lód. Reppel i Gandalfus nawet nie zauważyli, że coś się stało, tak byli zajęci jedzeniem.
Ponownie spotkali się przy stole około godziny jedenastej. Wszyscy byli już po porannej kąpieli i zapomnieli o trudach dzisiejszego poranka. Nawet Ksut dzielnie znosił to wszystko. Prezydent rozłożył paczkę od listonosza na stole.
- Moi drodzy, co to jest? I skąd to jest? – zapytał trzymając ręce splecione za plecami, nadawało mu to bardzo dostojnego wyglądu.
- Wiemy, że to nie jest dmuchana lalka wersja hobbit – rzucił Gandalfus swoją trafną obiekcję.
- Wiadomo, że nie przysłała tego pańska mama – Ksut nie chciał być gorszy i pochwalił się swoją umiejętnością dedukcji. – Nie ma danych nadawcy.
- Trafne uwagi moi przyjaciele – rzekł prezydent pochylając się nad rudą lalką. – Niewątpliwie jest to stara lalka, płeć męska. Waga i wzrost bliżej nieokreślone, ale mieszczą się w normach zabawek dla dzieci, które podpisałem.
- Taak, jest dość duża jak na lalkę – powiedział Gandalfus, mierząc wzrokiem około pięćdziesięciocentymetrową zabawkę.
Premier zamyślił się, nagle w jego głowie ruszył pewien trybik. Szybko wskoczył pod stół, i trząsł się jak świąteczna galaretka.
- Panie premierze proszę wyjść z pod stołu – krzyknął Prezydent. – Ile razy mówiłem, żeby nie wyjadać okruchów.
Ksut posłusznie wygramolił swe zacne ciało i usiadł na stół, ani na chwilę nie przestając się trząść. W tej chwili do pokoju wszedł służący niosąc patelnię z jajecznicą na boczku. Rozniósł się przyjemny zapach. Zrobili przerwę w rozmyślaniach i zaczęli jeść.
- No więc opowiedz Ksucie spokojnie o co chodzi – zaproponował Gandalfus z pełnymi ustami i podciągnął dziurawy magiczny płaszcz.
- Ttto jest… Tennn… Noo, co wtedy był… Jak ja byłem – wyjaśnił Ksut, nie zostawiając cienia wątpliwości o co mu chodziło.
- Aha – powiedział prezydent VIII RP. Wstał od stołu przerywając pyszny posiłek, ale cóż był głową narodu, obowiązki wzywały. Podszedł do premiera i rąbną go otwartą dłonią w twarz. Plask rozniół się po całym gospodarstwie.
- Oglaądaliśmyfilmzbabciąibyłatamlalkaktórazabijajakniktniepatrzy – powiedział z prędkością łącza LTE.
Gandalfus zamknął oczy i położył rękę na rudej zabawce. Jego dłoń zaczęła błyszczeć kolorami tęczy i po chwili przeszła w ciemne barwy. Czarodziej wciągnął powietrze i zemdlał. Prezydent zawołał sługi i kazał zanieść go do łózka.
- Pewnie go kac męczy – stwierdził Reppel.
- A jeśli to ta lalka? – zapytał Ksut.- Swoją mroczną mocą pokonała naszego najlepszego czarodzieja, wielkiego Gandalfusa?
- Niee, na pewno – zaoponował prezydent i dodał po chwili. – Przecież wiesz, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.
- I tu się kurwa mylisz – odezwał się przepity głos za plecami Reppela. Odwrócił się i postanowił opieprzyć niegrzeczną lalkę, która sprzeciwia się jego opinii.
- Jak śmiesz obrażać moje przekonania! Przypominam, że ja tu jestem prezydentem, a nie jakaś tania ruda lalka.
Dziecięca zabawka straszliwie się obraziła i kopnęła Ksut w krocze. Premier zwalił się na ziemie kwicząc i sapiąc z bólu. Reppel nie mógł już znieść takiej zniewagi i palnął patelnią pieprzoną lalkę. Głowa wypadła przez otwarte okno podwórka i wpadła do gnoju. Wziął Ksuta na ręce i zaniósł do swojego gabinetu. Po czym zawołał służbę i kazał go położyć z Gandalfusem. Niech wiedzą, że prezydent VIII RP jest przebiegły i nie podręcznikowy.
Nad gospodarstwem zapadła noc. Wszystkie zwierzęta już dawno zostały wprowadzone do swych koi, a mieszkańcy i pracownicy poszli spać. W odpadach zaczęło się coś ruszać, małe ciało bez głowy grzebało w gnoju. Po chwili coś wyciągnęło i wcisnęło na szyje.
- Ale kurwa śmierdzi… - skomentowała upaprana postać.
Po tych słowach lalka ruszyła w stronę rzeki znajdującej się niedaleko gospodarstwa. Księżyc swym blaskiem oświetlał taflę wody. Nagle zabawka zauważyła człowieka moczącego stopy. Był to nie kto inny jak najgorszy z buntowników: Palipies.
- Hehe – powiedziała postać. – Zaraz sobie popływa.
Mężczyzna z wąsem poczuł jak ktoś go popycha, po chwili znalazł się pod wodą. Słyszał tylko okrutny śmiech z góry, przypomniał sobie, że nie umie pływać. Na szczęście szybko uruchomił aplikację na nowym smartphonie: „Nauka pływania dla opornych”. To uratowało mu życie.
- HAHA! Ale jestem zły – śmiała się upiornie lalka. – Jedna piękna śmierć tej nocy. Czeka mnie jeszcze wiele roboty.
Zabawka wypłukała się w wodzie i czyściutka zmierzała do rezydencji prezydenta. Bez problemu dostała się tą samą bramą, którą weszła. Lalka wślizgnęła się przez otwarte okno do jadalni, gdzie dostała cios patelnią.
- Jeszcze mnie popamiętają – zaklinała się zabawka.
Rudzielec wszedł do gabinetu prezydenckiego, to co tam zastał całkowicie go zszokowało. Reppel, Ksut i Gandalfus leżeli koło siebie i śpiewali jakąś sprośną piosenkę o pani Malinowskiej. Na środku pokoju leżała pusta puszka piwa.
- I jeszcze jedna puszka i jeszcze jedna puszka! – krzyczał Ksut, który był w totalnym pijackim amoku. I jutro nie wstanę z łóżka.
Lalka wreszcie otrząsnęła się, w całej swojej karierze nie widziała takich cudów. Chwyciła scyzoryk, który leżał na stole prezydenta.
- Zabije was! – zawołała.
- Hahaha – wybuchła śmiechem cała trójka.
- Ty patrz zacny Gandalfusie – kpił sobie prezydent. – Ruda lalka chce nas zabić.
- Haha – śmiał się czarodziej. – A jeszcze przed chwilą szukała głowy w gnoju.
- Hahahaha – Ksut zanosił się śmiechem, który brzmiał jak pianie koguta o poranku.
- Jak śmiecie! – krzyknął rudzielec i rzucił się do ataku.
Na szczęście pułapka Reppela zadziała i zapadnia się otwarła. Lalka poleciała prosto do świńskiej obory i chlupnęła w bajorko. Przez co obudziła biedne prosiaczki.
- No to idziemy tam – stwierdził prezydent.
Cała trójka wreszcie dotaszczyła się do koi, w której powinna być lalka. Jakaś świnia bawiła się z nią, gospodarz szybką ją przegonił.
- Wiemy kim jesteś – powiedział prezydent. – Gandalfus odczytał twoją aurę. Jesteś złą lalką łuuduu i chcesz przejąć władze w VIII RP.
Czarodziej na potwierdzenie tych słów machał głową w górę i w dół. Zabawka próbowała się wykręcić:
- Wcale nie, jestem mordercą, który wszedł w ciało lalki. Chce tylko zabijać, po co mi władza?
Lecz trójka mężczyzn nie miała zamiaru słuchać jego podłych kłamstw. Chwycili rudzielca i przywiązali do jednej ze świń. Gandalfus zaczął wymawiać dziwnie brzmiące słowa, po chwili dusza świni zmieniła się z dusza lalki. Po rozwiązaniu rudzielec ze zdziwieniem pomaszerował pochwalić się nowym ciałem swoim przyjaciołom.
- No i kurwa ładnie – skomentowała lalka w ciele świni.
Reppel, Ksut i Gandalfus przybili sobie piątki i poszli spać. Nie wiedzieli, że zły prosiak zamierza zrobić rewolucją i założyć w chlewie mafię.
< poprzedni następny >
< poprzedni następny >
0 komentarze:
Prześlij komentarz