"Iluzja cz. 5".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- I proszę państwa,
cóż za niesamowite emocje... – burknął do mikrofonu dowódca
pod zwierzchnictwem Obrońcy Ciastek, zaprzęgnięty do roli
komentatora udawanego wyścigu. – Kolejny zawodnik został
zniszczony przez uderzenie meteorytu...
Zawiesił głos wpół
zdania, żeby spojrzeć na kartę, leżącą obok jego łokcia.
- Czterdziesty trzeci to
już będzie... Cóż za niesamowity zbieg okoliczności – mruknął
znudzonym tonem bez nadziei.
Kto by się miał na to
nabrać – pomyślał spiker. – Przecież wszyscy powinni się już
zorientować, że coś jest tak! Ale...
Kolejny wstrząs przerwał
jego wolne myśli.
- Czterdziesty czwarty!
– krzyknęła Ciastek, rysując flamastrem następną kreskę na
białej tablicy.
Ale oni dalej lecą –
dokończył rozmyślania i chwycił za mikrofon, mamrocząc coś
niezrozumiale. Cóż, nieszczęsny dowódca miałby wiele wspólnych
tematów z Bobem Budowniczym, jako że oni jedni z nielicznych
wykazywali śladowe ilości pomyślunku. Ale niestety. Nie mieli
szans się spotkać. Różne frakcje, różne światy... A przecież
razem mogliby zawojować galaktykę.
Niewielkie drzwi na
tyłach pomieszczenia rozsunęły się z sykiem, a na ich progu
stanął rosły mężczyzna o mięśniach ze stali, barkach jak dwie
szafy i żółtym hełmie na głowie. Jego twarz nie jest jeszcze w
pełni ukazana przez kadr, a jedynie oczy, wędrujące od lewej do
prawej. Muzyka staje się już jednak bardziej dramatyczna. Obcy
krytycznym wzrokiem ocenił wnętrze, aż nagle natrafił na
ciemnowłosą kobietę, siedzącą za sterami działa Gaussa.
- Proszę pani –
przemówił spokojnym głosem Bob Budowniczy. – Powoli kończy się
amunicja. Ale już zamówiłem transporter z nowymi pociskami.
O nie! I to jest ten
moment, w którym widz przeżywa szok.
***
Fantom i kilka okrętów
wojennych szli łeb w łeb, walcząc ze sobą zawzięcie. Obcy
wszystkim prototyp statku miał co prawda zamontowane silniki
impulsowe, ale mniejsza masa pojazdu pozwalała dorównywać
technologii nadprzestrzennej owieczek. Brakowało mu jednak mocy,
żeby prześcignąć rywali i nikt nie dawał rady zyskać większej
przewagi. Sytuacja wydawała się być patowa, lecz zawodnicy
zbliżali się powoli do tajemniczej partii wyścigu, gdzie niezwykle
celny deszcz meteorytów strącał każdy nadciągający pojazd.
Uczestnicy byli jednak pewni swego.
Minęło kilka chwil. W
oddali pojawiło się światełko. Nagle ogromny pocisk wbił się
kadłub jednego z Okrętów Wojennych, powodując niewielką
eksplozję. Pojazd wytrzymał jednak uderzenie. Przez moment nic się
nie działo, jakby załoga maszyny próbowała przetrawić, że to co
w nich walnęło to nie meteoryt, tylko kilkutonowy kawał metalu,
ale nagle wszystkie działa zaatakowanej owieczki zaczęły obracać
się ze zgrzytem, kierując lufy w miejsce, skąd przyleciał pocisk.
Kolejne sekundy cieszy i nastąpił huk. Haubice laserowe wypaliły
równocześnie, wypluwając szerokie wiązki laserowe.
W oddali zajaśniał mały
wybuch, jakby w powietrze wyleciała niewielka asteroida.
I nastąpiła cisza.
Przez moment znów się nic nie działo, a jedynie silniki szumiały
monotonnie, powtarzając w kółko i w kółko ten sam dźwięk.
Wydawałoby się, że nic się już nie zmieni do samej mety, kiedy
nagle z kadłuba nieznanego prototypu wysunął się mały laserek.
Lufa rozglądnęła się czy nic na nią nie patrzy i w mgnieniu oka
wypaliła słabiutko w przeciwnika po swej lewej, chowając się
zaraz po tym. Działa trafionego okrętu momentalnie zaczęły
nacelowywać na Fantoma, ale ten wysunął wielką strzałkę z
górnego kadłuba i wskazał nią na owieczkę przed sobą. Oskarżona
maszyna pokręciła działami w przerażeniu, ale urażony zawodnik
nie miał zamiaru czekać na drugi cios. Od razu wystrzelił ze
wszystkich dział. Kosmiczną ciemność rozjaśniły lasery. Jedna
wiązka przeszła jednak na wylot swej ofiary i trafiła niczemu
winną maszynę, frunącą kawałek dalej. Jej haubice zaczęły się
obracać. Dwa inne Okręty Bojowe, widząc zbliżającą się zadymę,
przerzuciły część mocy z silników na swą artylerię. Rozległ
się pisk ładowanej mocy i w jednym momencie rozpętał się
armagedon. A fantom jak gdyby nigdy nic obniżył pułap i zniknął
wśród ciemności kosmosu.
Po jakimś czasie, jako
jedyny sprawny zawodnik przekroczył linię mety. Startował jeszcze
wspomniany wcześniej recykler, ale ten obławiał się szczątkami,
którymi naznaczona była cała trasa wyścigu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz