RSS

NOWA RP - CZĘŚĆ VI: „PRZEBUDZENIE” - by Cesc22

- Czyli mam wziąć udział w między galaktycznych zawodach? – zapytał po raz setny prezydent VIII RP, gdyż wciąż dręczyły go wątpliwości. Trzeba być dla niego wyrozumiałym, miał trudny okres. W końcu znalazł się na obcej planecie.
- Tak – odpowiedział mu zielony stwór Beniu, dłubiąc w ostrych jak brzytwy zębach.
- Jak wygram to co dostane? – poruszył ważną kwestie Reppel.

Tu uruchomiła się wyobraźnia prezydenta. Stał w stu hektarowym polu obok najnowszych kombajnów, traktorów i Bóg wie jeszcze czego.
- Będziesz mógł wrócić żywy na swoją planetę oraz władca całego wszechświata spełni jedno twe życzenie – mówił wiecznie zdenerwowany kosmita. – To są igrzyska życia, inaczej nazywane igrzyska głodomorów. Wreszcie zrozumiałeś? I nie spytasz się za dziesięć minut jeszcze raz?
- Myślałem, ze księżniczkę i połowę królestwa – powiedział smutnym głosem.
- Że co? – nie mógł dociec Beniu o co chodzi tajemniczemu ludziowi. „Czemu władca wybrał akurat jego, aby reprezentować naszą galaktykę?” – pomyślał. A myślenie spowodowało u niego jeszcze większe zdenerwowanie.

Reppel wstał z wygodnego łóżka i ruszył w stronę okna. Nawet mu się tu podobało. Planeta XYZ była miejscem nastawionym na turystykę. Mało mieszkało tu tubylców, większość ludzi to przyjezdni i wczasowicze. Teraz na XYZ było bardzo tłoczno z powodu zbliżających zawodów: X Igrzysk Życia. Były organizowane przez Wielkiego Władce Galaktyk.

Prezydent został opatrzony przez miejscowego lekarza Denia, po tym jak doznał ciężkiego szoku na widok strasznych kosmitów. Po tygodniu rekonwalescencji czuł się jak w domu, dostawał tyle jedzenia ile jego bebech był w stanie pomieścić. Oczywiście nie były to pyszne obiadki jego kochanej mamusi. Oprócz wyżywienia otrzymał nowe modne ciuchy i do tego srebrzystą pelerynę z napisem „Ziemia” i herbem VIII RP, nie wiedział, że jest to symbol całej jego galaktyki. Tutejsi mieszkańcy wyglądali i pachnieli okropnie, ale odnosili się do niego z pełnym szacunkiem. Wiedzieli, że jest jednym z uczestników igrzysk i jest z dziwnej planety Ziemia. Mało kto widział na XYZ tajemniczy lud ludziów. Przez tydzień wiele się dowiedział o kosmitach, lecz tęsknił za swoim prezydenckim gospodarstwem, nawet za buntownikami i jego odwiecznym wrogiem Palipsem. Mimo wszystko postanowił wziąć udział w morderczych zawodach, w końcu był prezydentem, jego naród liczył na niego. Chciał, aby blask chwały spłynął na VIII RP. Nie miał pojęcia, ze obywatele uważają go za zmarłego i nowym władcą został Palipies.
- Mogę pójść pozwiedzać miasto? – zapytał Reppel z maślanymi oczami kosmitów.
- Znowu ci się zachciało łazić – marudził Beniu. – Nie możesz na tyłku usiedzieć. Tylko łazi i łazi, jak wolne elektrony.
- Chlip – wydobyło się z gardła prezydenta. Po policzkach zaczęły płynąć łzy wielkości arbuzów.
- Och dobrze – powiedział zezłoszczony Beniu. – Ceniu idziesz go pilnować.
- Tak jest Beniu – powiedział gruby kosmita zostawiając miskę owsianki.

Prezydent ruszył razem z Ceniem w stronę drzwi wejściowych. Cieszył się, że jego taktyka udawanego płaczu się udała. Marudzący kosmita został sam w apartamencie zawodnika z Ziemi. Cały czas denerwował się z powodu popsutej maszyny latającej. Na szczęście znalazł super promocje na latającą miednice kombi. Była ona w stanie pomieścić całą rodzinę. I miała najnowocześniejsze funkcje. Pod chwilą impulsu Benio zmówił pojazd i pierwszy raz od dawna na jego ustach pojawił się uśmiech. To wydarzenie tak wstrząsnęło galaktyką, że w tym dniu ustanowiono międzygalaktyczne święto uśmiechu.
***

Szli przez dzielnicę handlową, której Reppel jeszcze nie widział. Wszystkie napisy w sklepach i na reklamach były w języku polskim.
- Tak myślałem - nadął się z dumy prezydent, tak że zmiotło wszystkich ludzi (czy raczej kosmitów) wokoło. – Język RP jest językiem między galaktycznym.
- Niee – zaprzeczył z pełną buzią Ceniu, który nie wiadomo skąd miał w buzi czekoladę. – Skanery satelitarne ukazują odpowiednio przetłumaczone napisy specjalnie dla patrzącego. Czyli ja widzę to w swoim języku, a ty w swoim. Tak samo działają nasze syntezatory mowy.
- Aha – powiedział z inżynierską nutką w głosie prezydent RP.

Nie dał do zrozumienia, że jego mózg wyłapał tylko słowo: „Niee”, reszta była jakimś naukowym bełkotem, na który jego narząd znajdujący się w czaszce blokował. Po co przyjmować takie nie potrzebne informacje. Lepiej, żeby główny organ człowieka zajmował się bardziej ważnymi rzeczami. Jak na przykład to wyłapanie napisu „Klub Nocny – Nowym wstęp za darmo”. Prezydent postanowił w celach badawczych i wywiadowczych sprawdzić co to za miejsce.
- Przydałoby się coś takiego u nas w RP – powiedział do siebie. – Oczywiście w celach kulturalno-towarzyskich.
Po długiej rozmowie prezydent namówił grubego kosmitę by weszli do środka. Ceniu ledwo zmieścił w drzwi wejściowe, lecz przecisnął się. Weszli dumnym krokiem na sale, stanęli i zaczęli się rozglądać jak prawdziwi dżentelmeni. Ceniu po chwili wywalił swoje jedno oko na wierzch, a jego język rozwinął się na ziemi niczym czerwony dywan. Przy pionowych, poziomych i kośnych rurach tańczyły przeróżne kosmitki. Niektóre kosmate i zielone, inne stunożne, znalazły się równiej pajęczo-podobne kobiety ubrane w potrójne bikini. Ten widok pozbawił zmysłów prezydenta, czuł jak oczy go strasznie pieką.
- Aaaaa – krzyknął, lecz Ceniu go nie słyszał.
- Przepraszam bardzo – powiedział stary kosmita, na którego grawitacja działa odwrotnie i broda rosła mu do góry. Miał w niej wycięte dziury na oczy, nos i… ust nie miał. W czasie mowy poruszały mu się dziurki w ogromnym nosie – Panie, panu koledze płoną oczy to normalne?

Ceniu dopiero obudził się z marzeń sennych dopiero jak jakaś kosmitka z czterema nogami w obcasach przeszła mu po wywalonym jęzorze języku.
- Aaaa – krzyknął i spojrzał na biednego Reppela, któremu rzeczywiście wypaliło oczy.
- O kurde! – krzyknął gruby kosmita – Beniu mnie zabije. Szybko do lekarza musimy biec. Wzywać pogotowie kosmiczne. Potrzebne wsparcie.

Na szczęście dzielny Reppel już nie wrzeszczał bo zemdlał. Ceniu szybko wezwał karetkę i zawieźli go do doktora Denia. Po drodze kosmita słyszał jak w radiu mówią o brawurowej akcji straży miejskiej na parkingu, gdzie złapali podejrzanych zboczeńców.
***

- Znowu on!? – zdziwił się doktor Deniu.

Na obecnym poziomie cywilizacyjnym kosmici bardzo rzadko bywali u lekarzy. Wszystko dało się wyleczyć domowymi lekami. Więc pacjenci pojawiali się bardzo rzadko. Zwykle były to spotkania bardziej towarzyskie niż lecznicze.
- No nie wiem co mu się stało – seplenił Ceniu.
- A tobie ktoś na język nadepnął, że tak mówisz? – zażartował doktor.

Na te słowa gruby kosmita poszedł w kąt i zaszlochał cichutko. Lekarz zlitował się w końcu nad nim i podał mu sprej natychmiastowego znieczulenia. Ceniu jednak był w tak głębokiej obrazie, że postanowił nie skorzystać z podarunku.
- Ech, co to za cuda się dzieją przed tymi igrzyskami – powiedział Deniu. – Wariacje z powtórzeniami normalnie. Dobra już się zajmuje tobą drogi ludziu.

Lekarz pochylił się nad swoim pacjentem i spojrzał swym jednym okiem na jego stan. Reppel nadal był w stanie ogólnego ogłuszenia i nie odzyskał przytomności. Leżał z wywieszonym jęzorem na wierzchu, oczy miał całkowicie wypalone.
- Spokojnie to rutynowy zabieg, tylko oczy muszą pasować pod względem DNA do twojej rodzimej planety. Hmm… Poszukamy… O jest.

Znalazł pojemnik z napisem „Ziemia – Próbki oczu…”. Doktor nie tracił czasu na doczytanie co pisało na pudełku. Wziął ze środku parę oczu i w trwającym dziesięć minut zabiegu wszczepił je prezydentowi.
- Ceniu mógłbyś podać zestaw do wybudzania pacjentów.
- Oczywiście – odpowiedział kosmita, który już się uspokoił.

Po chwili wszedł do gabinetu z wiadrem wody. Wylał je wprost na prezydenta.
- Aaaaa – cała planeta usłyszała krzyk. – Jak piecze oczy mi płoną… A nie, już nie.

Zadowolony wstał i popatrzył wokoło, świat wyglądał zupełnie inaczej. Większość rzeczy była mniej ostra, ale dostrzegał wiele więcej. Jego instynkt dziwnie się pobudził, czuł w sobie dzikość.
- Yyyy… Doktorze bo on nie miał takich oczu – zwrócił uwagę Ceniu.
- Pokaż – powiedział doktor i spojrzał na pacjenta. – Jasna kosmitka w ciasnej dziurze. Wszczepiłem mu kocie oczy przez przypadek.

Prezydent jak to usłyszał zemdlał.

***

Lekarz szybko naprawił swój błąd. Oczy prezydenta były już na swoim miejscu, odtworzył je z jego DNA. Było to trudniejsze i zabierało więcej czasu, Deniu zmarnował całe dwadzieścia minut. Po zabiegu prezydent został odniesiony do pokoju. Obecnie Reppel leżał na łożu w swojej kwaterze na planecie XYZ. Czuł się wspaniale wiedząc, że znowu widzi normalnie. Właśnie wymyślał jak dzisiaj będzie odpoczywał i w jakiej pozycji spoczywał na wielkim łóżku, gdy rozmyślania przerwał mu Beniu.
- Te ludziu, dzisiaj masz spotkanie z Wielkim Panem Galaktyk. Ubierz się ładnie, poznasz tam innych zawodników.
Reppel początkowo bardzo niechętnie schodził z łóżka, w końcu pomógł mu w tym paralizator kosmity. Po jednej porcji ładunku prezydent w pięć sekund ubrał się, umył zęby (szorując przez trzydzieści minut, jak go mam uczyła) i zasznurował buty.

W czasie spaceru Reppel podziwiał zamek Pana Galaktyk. Gdy jego oczy ujrzały to piękno, wiedział już, że musi sobie zrobić taki sam w RP. Gospodarstwo zawsze mu wystarczało, lecz przecież teraz reprezentował całą planetę. Poczuł jak duma ogarnia go od dołu do góry. Przy drzwiach przeszukał ich stwór z sześcioma rękami. W końcu po wielu skanach siatkówek, stóp i badania krwi (przy której pan prezydent prawie, prawie, prawie w ogóle nie krzyczał) znaleźli się w wielkiej sali Wielkiego Pana Galaktyk.
- Jak tu cudowanie – rzekł zachwycony Reppel. Po chwili zaczął jednak dostrzegać braki. – Ale jak na razie nie zauważyłem żadnej świnki, prosiaczka czy kurki. A to podstawa gospodarki i państwa.
- Wszystko wytwarzamy genetycznie – powiedział Beniu. – Mięso, mleko i co za tym idzie ser, wszystko to mamy, a nie musimy płacić za hodowlę.
- Jesteście potworami – skomentował prezydent, trzymając swoją rękę. Bolała go po badaniu krwi trzy metrową igłą. Na planecie XYZ technologia pozwala oszukiwać badania krwi, dlatego doktorzy muszą być bardzo dokładni.
- Nareszcie się pan pojawił – powiedział kosmita z głową dwukrotnie większą od reszty ciała. Miał przy tym dwa metry wzrostu, a całe czoło zajmował napis „Wielki Pan Galaktyk”. – Drodzy państwo, to jest mój faworyt, specjalnie wybrany przeze mnie. Pochodzi z rasy ludziów i zwie się Prezydent VIII RP Reppel. Jest wybrańcem spośród wszystkich planet znajdującej się w moim niebie.

Goście siedzący różnie zareagowali na nowo przybyłego człowieka, który miał lekką nadwagę i śmieszny strój. Niektórzy śmiali się, inni zachodzili w głowę czym są ludziowie. Jeszcze inny zastanawiał się jak smakuje.
- Poznaj swoich przeciwników Reppel. Oto pan Volkswagenmort.

Ciemna postać wstała bezszelestnie i z gracją, po czym się ukłoniła. Mężczyzno podobna istota była ubrana w czarną szatą i zza której wystawał kawałek kijka. Twarz Volkswagenmorta była blada, a nos jak prezydent sam wydedukował uciął sobie podczas golenia. Był strasznie kościsty i miał ciemne złowrogie spojrzenie.
- To natomiast jest przybysz z północnej galaktyki, wielki łowca Avastar.

Niebieski stwór z dziwnymi tatuażami również powstał, uderzył się z pięścią w klatkę piersiową i coś syknął. Reppel próbował powtórzyć ten gest, ale tylko się zakrztusił. Ten kosmita był bardzo niekulturalny, gdyż ciągle dłubał w nosie końcówką swojego łuku. Bardzo to oburzyło prezydenta, dlatego nie próbował drugi raz powtórzyć tego dziwnego przywitania.
- Ten miły pan w garniturze to Slendi.

Bardzo spodobał mu się wysoki kosmita w czerni, tylko miał strasznie białą twarz. Prezydent pięć razy przetarł oczy, ale dalej nie mógł dostrzec ust, nosa ani oczu kosmity. Reppel wpatrywał się w niego przez dłuższą chwilę i zaczął czuć w głowie jakieś wibracje. Całe pomieszczenie uległo zamazaniu, pojawiały się kropki jak w starym telewizorze wujka Zdzisia. W tle natomiast widział białą głowę przybysza. W końcu oderwał wzrok i wszystko wróciło do normy.
- Ostatnim uczestnikiem naszych wielkich zawodów jest Hubabuba.

Reppel spojrzał na kosmitę, który nawet nie rzucił okiem na prezydenta VIII RP, gdyż był zajęty jedzeniem. Stwór był różowy i strasznie gruby, a na głowie miał coś co przypominało wajchę i wyglądało jak guma do żucia. Prezydent odchrząknął raz, drugi i trzeci, ale Hubabuba nawet nie drgnął, nadal jadł i lekceważył majestat Reppela. Tego było za dużo, nie mógł się powstrzymać. Zaatakował różowego kosmitę. Pot ściekał z niego litrami, nie wiedział co zrobić z rękami, był cały czerwony.
- Wszystkie w porządku? – zapytał pan galaktyk.
- Taaak – odpowiedział Reppel i rzucił się na stół łapiąc dzyndzel na głowie różowego i wgryzając się w niego.

Wszyscy patrzyli w osłupieniu na tą scenę. Różowy stwór o imieniu Hubabuba miał okropny i wredny charakter. Prezydent poczuł na twarzy piekielny ból i odleciał wbijając się w ścianę na końcu sali. Znalazł się pomiędzy dwoma pomnikami. Ogarnął go mrok, nie wiedział już co się z nim dalej dzieje.
***

Reppel próbował otworzyć oczy, lecz musiał je szybko zamknąć z powrotem. Bezlitosne promienie światła raniły jego źrenicę. Zanim spróbował jeszcze raz unieść powiekę uszy zarejestrowały dźwięki: z tysiąca gardeł słychać było wrzaski i krzyki. W końcu odzyskał pełną sprawność umysłu i otworzył oczy. Zauważył, że jest na nowoczesnym stadionie. Publika wypełniała cały obiekt, krzycząc i wymachują flagami. W loży VIK (Very Important Kosmita) siedział znajomy mu Wielki Pan Galaktyk. Wokół niego na stopniach stali pozostali uczestnicy zwodów: Volkswagenmort, Avastar, Hubabuba i Slendi.
- Pora rozpocząć X Igrzyska życia – krzyknął spiker. – Brawa dla uczestników.

Przeróżni kosmici krzyczeli swoimi różnorodnymi aparatami mowy. Słychać było piski, brawa i radość. Nie co dzień w końcu odbywają się Igrzyska życia. Każdy władca mógł raz w ciągu swej kadencji je zorganizować. Pan Galaktyk wstał i zawołał:


- Drodzy uczestnicy, przygotujcie się. Za chwilę zaczynamy pierwszą konkurencję – Tu zatrzymał na chwilę głos. – A będzie to…


< poprzedni                                                                                         następny >

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz