"Close call".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Łup, łup, łup. Miarowe odgłosy uderzeń znów zaczęły rozlegać się od drzwi, które więziły Słodką Kostkę oraz Obrońcę Ciastek. Chorąży musiał przyznać, kobieta ma charakter. Od dwóch tygodni siedziała już zamknięta w sali konferencyjnej Imperatora, ale ani na moment się nie poddała, próbując znaleźć sposób na ucieczkę.
Łup, łup, łup. Uderzenia ustały, żeby po chwili Marcin usłyszał stłumione:
– Kostka, jesteś beznadziejnym taranem!
– Przepraszam – odparł drugi, płaczliwy głos.
Kolano pokręcił głową i podciągnął się nieco, czekając aż załaduje się kolejna strona z kwejka.
– To bez sensu! – rzucił mimowolnie. – I tak zabarykadowaliśmy drzwi.
Spojrzał, czy ich dzieło się trzyma. Pół pokoju było zasypane różnymi krzesłami, stołami, szafkami i wszelkimi meblami, które udało im się zebrać. Żeby się przez to przebić, kobieta musiałaby mieć czołg. Padły oczywiście pytania, czy Ciastek nagle nie zmieni się w coś znacznie gorszego niż opancerzony wóz bojowy, ale postanowiono zaryzykować.
– Przecież nie możecie trzymać nas tu w nieskończoność! – rozległ się głos dziewczyny. – Kończy się nam jedzenie z tej waszej marnej lodówki!
– Albo my, albo wy! – odkrzyknął Kolano. – Przecież jeżeli cię wypuścimy, to nas wszystkich pozabijasz!
– Oczywiście, że was wszystkich pozabijam! Ponabijam wasze zwłoki na pale! Będę patrzeć, jak wasze oczy wyjadają wrony! A kiedy będziecie już dogorywać, rozpalę pod każdym z was wielkie palenisko i będę was smażyć żywcem! Będę...
– Wypuśćcie chociaż mnie! – jęknął żałośnie bronies, zagłuszając na moment groźby kobiety.
– NIGDZIE SIĘ STĄD NIE RUSZASZ! – Ciastek ryknęła tak głośno, że aż jedno z krzeseł zsunęło się z barykady.
Kolano zagwizdał. Wrócił do przeglądania internetu.
– Nie rozumiesz, głupcze! – kontynuowała Obrońca, z tą samą furią w głosie. – Lada moment ta planeta zniknie! Imperator NIE WYDA żadnego rozkazu! On chce, żebyście zniknęli! Wypuść mnie, to was ocalę!
Chorąży zaśmiał się, kiedy zobaczył znów mem z niezrozumiałym kurczakiem.
– Ta jasne. A potem nabijesz nas na pal, zgwałcisz czy co tam jeszcze – odburknął Marcin.
– To swoją drogą – odparła.
Nagle na zewnątrz rozległ się szum. Kolano odłożył laptopa i podszedł do okna, będąc pewnym, że to jakieś statki lądują. Nie zobaczył jednak maszyn kosmicznych, a wielką falę zniszczenia, która zbliżając się w niezwykle szybkim tempie, pustoszyła świat!
– Czy ma to wyglądać, jak wielka fala zniszczenia, która pustoszy świat? – zapytał głośno chorąży.
– TAK! TAK! SZYBKO! WYPUŚĆ MNIE! – krzyczała Ciastek zza barykady.
Oficer zacisnął pięści. Nie! Nie zrobi tego. Generał zawsze go uczył: wierzyć w Imperatora! Imperator na pewno ich nie zawiedzie! Wyda lada moment rozkaz!
– WYPUŚĆ MNIE, ALBO WSZYSCY ZGINIEMY! – rozległo się ponowne walenie w drzwi, najsilniejsze, ze wszystkich dotychczasowych prób wyważania. – CHOCIAŻ TY WYDAJ JAKIŚ ROZKAZ! PIERWSZY KTO WYKONA AKTYWNOŚĆ, ZOSTANIE NOWYM IMPERATOREM!
– Nie! Nie zrobię tego! – krzyczał Marcin. – On nas nie opuści!
Fala była już tuż tuż! Jej niszczycielska niszczycielskość niszczyła wszystko! Lada moment miała w nich uderzyć!
– GŁUPCZE! ZABIŁEŚ NAS! – ryczała Ciastek!
– AAAAAA! – darł się Słodka Kostka.
Chorąży się popłakał. On wierzy! Wierzy!
– Siema ludzie – przywitał się radośnie Timmy, wchodząc do pomieszczenia. – Chciałem tylko powiedzieć, że wysłałem jeden z naszych statków na ekspedycję, bo potrzebuję jakieś nowe, orientalne przyprawy do moich pizz.
Puk. Fala znikła. Kolory wróciły. Zupełnie, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło. Ptaszki ćwierkały, słoneczko śmiało się wesoło. I tylko oficer patrzył niedowierzająco na naukowca.
– No co? – zapytał Timmy. – Coś źle zrobiłem?
I tak Timmy został imperatorem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz