"W rzeczywistości".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Więc to jest koniec, Kriss - Przemówił jego kolega po fachu. - Wybacz, że to się musi tak skończyć.
Rytmiczny odgłos spadającego z sufitu żelaza niósł się donośnie po całym magazynie metalu. Było ciemno, jedyne światło dawał duży, elektroniczny zegar na ścianie, który wskazywał ilość przechowywanego surowca. Poświata była jednak na tyle silna, żeby oświetlić dwie sylwetki. Jedna klęczała, a druga przystawiała do głowy tej pierwszej jakiś przedmiot.
- Nie piernicz, tylko zrób co masz zrobić - syknął agent Sheepfield.
Drugi człowiek pokręcił głową i pociągnął za spust. Rozległ się huk...
***
- Panowie! - zawrzeszczał pan technik inżynier magister doktor lekarz rehabilitowany profesor, z umiłowania tancerz, Wiesław Rzygadło - Panowie! Spotkaliśmy się tu dzisiaj, ponieważ zlecono nam niezwykle ważne zadanie.
- Ale panie kierowniku! Przecież to my sobie zleciliśmy to zada... - zaczął mówić jeden z naukowców, ale Rzygadło przerwał mu od razu.
- Kowalski, zamknij się! Nie ważne, że my zleciliśmy sobie to zadanie, ważne, że zlecono je NAM. Jak wiecie, na PC'ty wychodzą coraz to nowsze oprogramowania, które znacznie bardziej umiliłyby nam życie. Problem jednak jest w tym, że na naszym aktualnym sprzęcie...
Tu wskazał na otwartą obudowę od komputera, w środku której leżało liczydło matematyczne.
- ... Żadne inne oprogramowanie poza notatnikiem nie chce się uruchomić. Zadanie więc jest proste. Macie rozwinąć naszą technologię komputerową co najmniej o piętnaście poziomów! Do dzieła.
Naukowcy już mieli się rozejść do swoich stanowisk, gdy nagle Rzygadło zawołał jeszcze.
- A! Byłbym zapomniał. Chciałem przedstawić wam nowego kolegę. Na imię ma Dexter. - Tu wskazał na barczystego mężczyznę, który nosił okulary, pod nosem miał kawałek wąsów i ledwo mieścił się w swój fartuch. - Grupo, przywitajcie się ładnie.
- Cześć, Dexteeeer - rozległo się chóralne przywitanie.
- No. To teraz do roboty!
- Skończyłem! - zawołał Timmy, zanim reszta zdążyła w ogóle drgnąć.
Wiesław Rzygadło zamrugał oczami, nie dowierzając w to co usłyszał. Przecież to nie możliwe. Inni naukowcy też nie specjalnie chcieli w to uwierzyć. Czując na sobie wiele groźnych spojrzeń, Timmy zmieszał się i jąkając, wskazał palcem na swoje stanowisko.
- No bo... No bo...! No bo the elder scrolls online... Wychodzi. I chciałem se pograć... To kupiłem PC'ta po promocji w Realu. O tam, tuż za rogiem - wskazał palcem przez okno na pobliską galerię handlową.
Nastąpiła konsternacja.
***
Dwie godziny później.
- No to teraz można prowadzić badania! - zatarł ręce kierownik zespołu patrząc z radością na swój nowy sprzęt i odpalił Quake.
Z resztą jak reszta naukowców.
0 komentarze:
Prześlij komentarz