RSS

Ogame: Prawie jak komiks [37]



"Iluzja cz. 1".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdzieś w odległej galaktyce...

W całym pomieszczeniu panował głęboki mrok. Gdyby nie światło jedynego monitora, emanującego słabą, niebieską poświatą, nikt nie miałby prawa dostrzec samotnej osoby, wpatrującej się nieruchomo w ekran. Z ciemności wyłaniała się jedynie jej brodata, długa twarz, niewyrażająca żadnych emocji. Jej oczy również pozostawały beznamiętne. 

Nagle drzwi uchyliły się bezszelestnie, wpuszczając trochę światła. Okazało się, że pomieszczenie było kompletnie puste, nie licząc ekranu, panelu z wieloma przyciskami i wygodnego fotela. 
 - Dowódco - przemówił przybysz, zagłębiając się do pokoju jedynie o krok. - Raport.
 - Dać - odparł wąsaty człowiek, nie odwracając nawet wzroku od monitora.

Wystawił tylko rękę, oczekując na plik papierów. Przybysz wszedł głębiej, przekazał teczkę i odszedł, zamykając za sobą drzwi. Dowódca nawet nie spojrzał na raport. Położył go po prostu przed sobą. Światło zdołało jednak oświetlić tytuł, wydrukowany na teczce - "Projekt odnowa".

***

- AAAAAAAA! ONI SĄ WSZĘDZIE! - rozległ się przerażony wrzask Steva w głośnikach.
- Steve, nie przesadzaj - odpowiedział mu spokojny głos Jacka. - To tylko kilka krążowników Ciastek nas goni. Ja bym się bardziej martwił tym różnowym okrętem wojennym od Bronies, co właśnie nam odcina drogę ucieczki.
- AAAAAAAA! - wrzasnął Steve jeszcze bardziej.
- Czy nie powinniśmy im kazać się jakoś wycofać? - zapytał chorąży Marcin Kolano, przysłuchując się radiu z lekkim niepokojem.
- Ehh, Kolano. Właśnie dlatego ja jestem generałem, a ty tylko chorążym - odparł Zsuiram Ikswonaizdup i kontynuował z pasją. - Formalnie nasze działo grawitonowe nie zostało zniszczone, tylko się zepsuło, więc w punktacji dalej jesteśmy na czele. W związku z tym nie mogę przecież pozwolić, żeby nas zezłomowali. Dlatego właśnie po to nam "obrona".

Wskazał dłońmi na głośnik, z którego wydobywały się odgłosy walki. Właśnie w tym momencie usłyszeli kolejny wrzask Steva, jakąś eksplozję i nagle wszystko ucichło, przerywane rytmicznym sygnałem zajętości połączenia jak w telefonach. Oboje znieruchomieli zaskoczeni, wpatrując się w głośnik jak na ducha.
 - Jakoś nie pomyślałem, że mogą zostać zniszczeni - mruknął generał.

Sygnał pikał jeszcze przez chwilę, kiedy nagle coś zatrzeszczało i wróciły odgłosy walki.
 - Spokojnie, nic się nie stało - przemówił Jack. - To po prostu Steve zalał radio moją kawą. 
 - A ta eksplozja?! - zawołał przejęty chorąży.
 - A to ten okręt wojenny wybuchł, co o nim wspomniałem - wytłumaczył pilot, jak gdyby nigdy nic. 
 - ZNISZCZYLIŚCIE OWIECZKĘ?! - nie dowierzał Marcin.
 - Nie my. Ten dziwny statek, który właśnie przyleciał... i prawdę mówiąc właśnie...
W tym momencie nastąpiła seria eksplozji.
 - Właśnie zniszczył wszystkie krążowniki. I leci teraz do nas!
Generał i chorąży wstrzymali powietrze z przejęcia.
- Ale nie atakuje. Tylko leci za nami.
Generał i chorąży  wypuścili powietrze z ulgą.
- Czy my mamy jakiś nowy statek?- zapytał nagle Steve, który najwyraźniej właśnie wygrzebywał się spod fotela. -  Radar wykrywa go jako naszego.

Generał w sumie nie miał informacji o nowym pojeździe. Podszedł szybko do komputera i sprawdził stan floty. Faktycznie, mieli nową maszynę. Nazywała się "Fantom". 


< poprzedni                                                                                          następny >


  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz