"Być na czele nie jest lekko".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Odkąd chorąży Kolano wykazał się świetnym wyczuciem czasu, wciskając wielki, czerwony guzik zagłady, został tymczasowo mianowany starszym wciskaczem przycisków. Biedny musiał stać przy konsoli i uruchamiać potężne działo grawitonowe, kiedy nadlatywała wroga flota. W pewnym momencie zaczął się zastanawiać czemu statki nie atakują ich od drugiej strony planety, gdzie ich broń nie miała zasięgu, ale szybko przestał o tym rozmyślać. Jego mózg nie mógł przetworzyć tak dużych ilości informacji na raz. Wciskanie czerwonego guzika stanowiło wystarczające wyzwanie.
Nie było się wiec co dziwić, że starszy wciskacz przycisków Kolano nie zauważył, iż strumień białego światła, po każdym odpaleniu działa stawał się coraz słabszy i bledszy. Zadawane przez niego obrażenia też jakby z trudnością niszczyły te wszystkie lekkie myśliwce i sądy szpiegowskie, które nadciągały w nieskończonych falach (odkąd Imperator dorobił się działa grawitonowego, wskoczył do TOP 10, prześcigając tym samym Obrońcę Ciastek i Bronies, dlatego ci uwzięli się na praktycznie bezbronną planetkę).
SZUCH! Kolejny wystrzał przeciął powietrze na życzenie Marcina Kolano, zmiatając kilka nadciągających pojazdów. Starszy wciskacz przycisków już nawet nie patrzył czy to przyjaciele czy wrogowie. Był tak znudzony, że przysypiał powoli, mimo nieco duszącego powietrza wypełniającego całą toksyczną planetę...
- Miał? - zapytał czarny kot, patrząc się na półprzytomnego człowieka.
Mężczyzna spojrzał na zwierzaka i odparł stanowczo:
- No miał, miał.
Nacisnął znów guzik. Strumień białego światła wystrzelił słabo, już nawet nie wstrząsając ziemią. Zniszczył jednak te kilka ciężkich myśliwców, należących do Bronies. Oparł się łokciem o panel i znów spojrzał na kota, który właśnie odchodził gdzieś w swoją stronę. Ale zaraz! Kolano coś zauważył. Ten futrzak miał chleb przywiązany do grzbietu! Serce zabiło mu szybciej. Nagle dookoła niego zaczęła miauczeć nieskończone ilości kotów. Chwycił pierwszego lepszego i zrzucił na ziemię. Nie kręcił się. Szybko spostrzegł co było przyczyną. Masło wyschło...
Usłyszał szum nadciągających pojazdów. Podbiegł do konsoli i walną pięścią w przycisk. Działo zajęczało i prysnęło niemrawymi wypocinami, żeby opaść nagle wyczerpane. Strumień nawet nie doleciał do nadciągających krążowników...
- No to lipa - skomentował.
< poprzedni następny >Odkąd chorąży Kolano wykazał się świetnym wyczuciem czasu, wciskając wielki, czerwony guzik zagłady, został tymczasowo mianowany starszym wciskaczem przycisków. Biedny musiał stać przy konsoli i uruchamiać potężne działo grawitonowe, kiedy nadlatywała wroga flota. W pewnym momencie zaczął się zastanawiać czemu statki nie atakują ich od drugiej strony planety, gdzie ich broń nie miała zasięgu, ale szybko przestał o tym rozmyślać. Jego mózg nie mógł przetworzyć tak dużych ilości informacji na raz. Wciskanie czerwonego guzika stanowiło wystarczające wyzwanie.
Nie było się wiec co dziwić, że starszy wciskacz przycisków Kolano nie zauważył, iż strumień białego światła, po każdym odpaleniu działa stawał się coraz słabszy i bledszy. Zadawane przez niego obrażenia też jakby z trudnością niszczyły te wszystkie lekkie myśliwce i sądy szpiegowskie, które nadciągały w nieskończonych falach (odkąd Imperator dorobił się działa grawitonowego, wskoczył do TOP 10, prześcigając tym samym Obrońcę Ciastek i Bronies, dlatego ci uwzięli się na praktycznie bezbronną planetkę).
SZUCH! Kolejny wystrzał przeciął powietrze na życzenie Marcina Kolano, zmiatając kilka nadciągających pojazdów. Starszy wciskacz przycisków już nawet nie patrzył czy to przyjaciele czy wrogowie. Był tak znudzony, że przysypiał powoli, mimo nieco duszącego powietrza wypełniającego całą toksyczną planetę...
- Miał? - zapytał czarny kot, patrząc się na półprzytomnego człowieka.
Mężczyzna spojrzał na zwierzaka i odparł stanowczo:
- No miał, miał.
Nacisnął znów guzik. Strumień białego światła wystrzelił słabo, już nawet nie wstrząsając ziemią. Zniszczył jednak te kilka ciężkich myśliwców, należących do Bronies. Oparł się łokciem o panel i znów spojrzał na kota, który właśnie odchodził gdzieś w swoją stronę. Ale zaraz! Kolano coś zauważył. Ten futrzak miał chleb przywiązany do grzbietu! Serce zabiło mu szybciej. Nagle dookoła niego zaczęła miauczeć nieskończone ilości kotów. Chwycił pierwszego lepszego i zrzucił na ziemię. Nie kręcił się. Szybko spostrzegł co było przyczyną. Masło wyschło...
Usłyszał szum nadciągających pojazdów. Podbiegł do konsoli i walną pięścią w przycisk. Działo zajęczało i prysnęło niemrawymi wypocinami, żeby opaść nagle wyczerpane. Strumień nawet nie doleciał do nadciągających krążowników...
- No to lipa - skomentował.
0 komentarze:
Prześlij komentarz