RSS

Ogame: Prawie jak komiks [13]



"Małe jest piękne cz.2".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Drzwi do kwatery głównej wyleciały z hukiem.
Kolano, coś ty zrobił! – ryknął generał armii, Zsuiram Iksonauzdup.

Wyglądał strasznie. Miał wściekły wyraz twarzy, zęby na wierzchu i podkrążone oczy. Włosy stanowiły definicję chaosu, a stan ubioru zapewniał, że impreza była godna samego generała armii.
Melduję posłusznie, że ocaliłem nasze nowe nabytki przed zemstą wroga! – zawołał radosny chorąży.
Ty idioto! A pomyślałeś, że nas wtedy zrabują?

Kolano znieruchomiał.
Ups... – mruknął.

Generał skoczył do interkomu i krzyknął.
Do wszystkich jednostek! Zarządzam natychmiastowy powrót! Powtarzam! Zarządzam natychmiastowy powrót, over!
Zzzz... Tutaj dowódca I floty ekspe... zzzZyjnej. Polecenie zostało przyjęte, rozpoczynam proceZzzz …ę awaryjnego powrotu. Przewidywany czas: czterzzz... eści dwie minuty, out.

Generał spojrzał na wielki zegar, który wisiał nad wyjściem z kwatery, zaraz obok czerwonej lampy. Wskazywał na trzydzieści trzy minut. Nie zdążą.
***
Do wszystkich jednostek stacjonujących na planecie. Tutaj generał Zsuiram Iksonauzdup. Za około trzydzieści minut uderzy na nas wróg. Nie wiemy ile ich jest, ale znamy ich zamiary. Są wrogie! Waszym zadaniem jest utrzymać się przez dziewięć minut, do przybycia wsparcia. Wszystko teraz zależy od was. Niech Admini mają nas w opiece, over.

Radio zatrzeszczało, na znak zakończenia transmisji. Jack podgłośnił z powrotem Nickelback i odchylił się do tyłu w fotelu, zakładając ręce za głowę. Chyba zmienił się kawałek, ale nie był pewien. Wszystkie brzmiały tak samo. On sam był całkowicie spokojny, w przeciwieństwie do Steva, który zaczął obgryzać paznokcie ze stresu. Drugi pilot nie wierzył, że przetrwają aż dziewięć minut. Uważał się już za martwego...

Czas mijał wolno. Pioruny coraz częściej przeskakiwały pod żółtymi chmurami, a kwasowe krople zaczęły z rzadka bębnić o szybę ich kokpitu. W końcu z nieba lunął gęsty deszcz. Kapitan przysnął, uśpiony kojącym dudnieniem. Steve podenerwowany sprawdzał konfigurację statku. Nie chciał zginąć, bo głupiej maszynie zachce się aktualizacji. W transportowcu stojącym obok, również panował spokój. Na całym lotnisku dominowała grobowa atmosfera...

Nagle ich radar zapipczał. Na ekranie pojawiły się czerwone kropki. Jack obudził się i spojrzał od razu na urządzenie. Do ataku zostały sekundy. Uruchomił silnik i wzbili się wolno w powietrze. Transportowiec zrobił to samo. Kapitan chwycił za interkom i przemówił entuzjastycznie, na częstotliwości lekkiego transportowca:
– No, panowie! Do pracy.

Huk! Czerwona struga lasera przecięła powietrze! Eksplozja, myśliwcem zachwiało! Przerażony Steve złapał się siedzenia. Nie wiedział co się stało! Wyjrzał przez okno. Gdzie transportowiec?! Pojazd zniknął też z radaru!

Po ich towarzyszu nie ostało się nic! Nawet szczątki! Z gęstych chmur zaczęły wyłaniać się niszczyciele i okręty wojenne. Setki... Tysiące!
– Jesteśmy martwi – sapnął drugi pilot...


< poprzedni                                                                                          następny >

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz