"Afera podsłuchowa".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
– To jest... – Mruknęła Obrońca Ciastek, wlepiając wzrok w raport, który dopiero co dostała. – Niedorzeczne? Czy oni wszyscy po prostu olali fakt, że ich chciałam zniszczyć?!
Kobieta z furią zmięła kartkę w kulkę i cisnęła nią w nic niespodziewającego się generała Słodką Kostkę. Pocisk z niesamowitą siłą odbił się od głowy bronie, odrzucając mu ją lekko.
– Ał! – syknął niebieski, humanoidalny kucyk, rozcierając czoło. – To bol... A nie. Jednak nie bolało – dodał szybko jakby zaskoczony.
Ciastek wstała i z rykiem rzuciła w Kostkę krzesłem. To już bolało.
– Jak to jest możliwe! – krzyknęła, rozkładając ręce w bezsilności.
Ten dzień miał być całkiem inny. Obrońca Ciastek, Słodka Kostka, Kriss Sheepfield i wszyscy trzej Trzej Muszkieterowie zebrali się na tym tajnym spotkaniu, aby przedyskutować kolejne poczynania przygotowujące galaktykę przed atakiem Imperatora, a nie zastanawiać się, czemu ich genialny plan nie wypalił.
– Lisana, uspokój się – przemówił łagodnie Kriss.
– Jak mam się uspokoić! – Syknęła do agenta. – Wyobraźcie sobie, że jesteście władcami swojej planety...
– Ja formalnie jestem! – podniósł niepewnie rękę Kostka, gramoląc się spod krzesła, ale Ciastek spiorunowała go wzrokiem. – Jednak nie jestem – zapiszczał w strachu.
– … I atakuje was jeden, oczywisty wróg, szydząc z was i wręcz prowokując do ataku! – kontynuowała kobieta. – Co robicie?
Kriss i Kostka wiedzieli, że w tym momencie należy milczeć. Sticki i Alfa poczuli, że lepiej nic nie mówić. Ale nie Diki. Ten człowiek nie miał instynktu samozachowawczego.
– Diki by kontratakował – przemówił muszkieter pewnie.
Ciastek popatrzyła na niego wściekle. Podeszła do mężczyzny i syknęła na niego:
– Właśnie...
Odwróciła się i przemówiła do wszystkich, robiąc kilka kroków:
– Każdy normalny władca odpowiedziałby ogniem! Ale nie! Po co, skoro można zostać pasywnym, kiedy niszczy cię pięć milionów sond szpiegowskich na dziewięćdziesiątym dziewiątym poziomie! Oni mieli się zjednoczyć przeciwko mnie! A nie mnie olewać! A flota Timmiego?! Miała poprowadzić na mnie te chodzące błędy naturalnej genetyki, a nie po prostu odlecieć bez chwili zastanowienia po miesiącu podróży! Co to ma być do kur....
Głośny zgrzyt lądującego transportera na lądowisku nad nimi zagłuszył resztę jej słów. Dźwięk zniknął w tym samym momencie, co słowa dyszącej ze wściekłości Obrońcy. Nastała kompleta cisza, która zdawała się być głośniejsza, od oddechu kobiety. Zrobiło się trochę... Krępująco.
– Po prostu sobie odlecieli, jak gdyby nigdy nic. Nawet nie zapytali się kto zaatakował... – sapnęła bliska płaczu. – Tak się nie robi...
– Ona ma problemy emocjonalne, prawda? – szepnął Sticki do Alfy.
Ten spojrzał na niego i wzruszył ramionami. Nie jego cyrk, nie jego małpy.
– Lisana, nie wszystko stracone – skomentował szybko Kriss. – Dywersja to moja działka.
Trzej muszkieterowie pokiwali głową, na wspomnienie kilku akcji ich kolegi po fachu. Barczysty mężczyzna wyciągnął z kieszeni dyktafon i kawałek zapisanej kartki, który podał kobiecie. Nacisnął guzik na dyktafonie.
– Czy mogłabyś przeczytać treść tej kartki? Głośno i wyraźnie. Zrobimy sobie aferę podsłuchową...
0 komentarze:
Prześlij komentarz