"Czkawka jest zła".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po za Imperatorem i Bronies, w układzie słonecznym żył sobie spokojnie jeszcze jeden władca, dobrze już wszystkim znany Obrońca Ciastek. Monarcha ten miał w swoim posiadaniu niewielką, spieczoną do cna planetkę i ponoć miał być jednym z dawnych dowódców frakcji antyterrańskiej. Co prawda nie jest potwierdzone, że jego zadaniem było ściganie i niszczenie wszystkich uchodźców przeszłej wojny, ale faktem jest furia, która nastała po ataku Bronies...
***
- Hyp! - czknęła kobieta, tupiąc nogą o ziemię. - Jestem wściekła!
Tak, ta niewysoka kobieta o czarnych długich włosach i prawie płaskim dekolcie, była właśnie Obrońcą Ciastek. Wyglądała bardzo niepozornie, ale jej ognisty temperament strawił już niejednego śmiałka, który miał czelność się z niej naśmiewać. Szczególnie z czkawki, którą dostawała, kiedy była zła. Czyli prawie co godzinę.
- Jak... Hyp - podskoczyła nagle, ale ciągnęła niezrażona. - Jak oni śmiali mnie zaatakować! MNIE, dowódcę frakcji antyterrańskiej!
Żaden ze słuchających ją generałów nie miał odwagi wspomnieć, że ta frakcja nie istnieje już od dziesiątek lat.
- To jest karygodne, niedopuszczalne! Hyp! Ja się zemszczę. Straszliwie! Będą płonęli w sprawiedliwym ogniu. Zaatakuję z całą furią, wystrzelę każdy jeden pocisk, jaki mam w silosach...
I tak ciągnęła i ciągnęła listę strasznych rzeczy, którą zrobi z Bronies. Dla większości generałów słuchanie tych niekończących się gróźb było przykrą codziennością. Ale co zrobić. Życie nie jest sprawiedliwe. Przez najbliższą godzinę jedyne co mogli to wpatrywać się w odległe, przyciemniane okno...
- Użyję broni omega! - pisnęła kobieta z furią. - Hyp!
- Co proszę? - zapytało kilku generałów równocześnie, jakby wybudzonych z transu. - Ale proszę pani!
Obrońca Ciastek nie lubiła, jak się ją nazywało po imieniu. Na nazwisko miała Ciastek, ale imię Obrońca było efektem trochę zbyt wybujałego humoru ojca.
- Tak! Hyp! Użyję broni omega!
Podeszła szybko do konsoli i walnęła pięścią w wielki, czerwony przycisk. Ziemia zatrzęsła się niebezpiecznie, a za oknem można było dostrzec wyłaniające się z silosu ogromne działo. Brakowało jednak jeszcze jednego elementu.
- Ale proszę pani! - protestowali przerażeni generałowie. - Może po prostu naślemy na nich dziesięć Gwiazd Śmierci? Będzie ekologicz...
- NIE! - wrzasnęła z furią - Hyp! Przynieść mi xentor!
- Tak jest - burknęli smętnie starzy mężczyźni i już po chwili przed Obrońcą znalazła się stalowa walizka.
Kobieta otwarła ją i wyciągnęła delikatnie z wnętrza kryształ.
- Tak! - syknęła, przyglądając się przedmiotowi z fascynacją. - Jeden mikrogram o sile dziesięciu tysięcy terrańskich słońc zamknięty w krysztale, gdyż paruje przy kontakcie z powietrzem. Bronies pójdą z dymem! Hahaha... Hyp!
Ciastek podskoczyła od czkawki, a kryształ wyleciał jej z ręki. Brzdęk. Po ziemi potoczyło się tysiące odłamków. No i po najpotężniejszej broni we wszechświecie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz