"Proste rozwiązania są najlepsze".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Timmy już od ponad godziny wlepiał wzrok w ekran monitora, na którym migał kursor pustego edytora tekstu. W sumie, choć myślano, że wprowadzenie komputerów przyspieszy pracę naukowców, nic się nie zmieniło. Maszyna nie da pomysłu... Nie można było tylko pukać ołówkiem w monitor, bo przewodniczący zespołu się denerwował o nowy sprzęt, co Timmiego cieszyło niezmiernie. Wreszcie zniknął ten denerwujący dźwięk, a on sam nie poszedł siedzieć za morderstwo. Mógł w spokoju wpatrywać się w białą pustkę, szukając natchnienia na nowy wynalazek...
Puk, puk, puk... Timmy zerwał się nagle z krzesła słysząc odgłos. Żyła wyskoczyła mu na skroni, a powieka lewego oka skakała dziko i nieokiełznanie. To ten sam koleś! Wyłączył komputer, wyciągnął kartkę i zaczął stukać w nią ołówkiem! DLACZEGO?!
- Masz coś Timmy? - zapytał doktor Rzygadło, rzucając bez przekonania wzrokiem na młodego naukowca.
- Nie do końca - odburknął zły mężczyzna i wyszedł szybko z pomieszczenia.
Po ostatnim ataku na ich systemy obronne, Imperator wpadł we wściekłość. Chciał dostać broń, która zanihiluje ich wrogów. Na początku myślano, że to taka metafora, że Imperator chce po prostu lepszy laser, albo szybszy ekspres do kawy. Ale nagle uświadomiono sobie, że po wizycie technokraty, ich laboratorium badawcze stało na znacznie bardziej zaawansowanym poziomie. Pomijając bzdury takie jak sprzęt, technologia i warunki do przeprowadzania badań, mieli pizzerie, salon gier, łazienkę i nawet kablówkę! Czemu by więc nie zrobić najpotężniejsze działo, jakie widział wszechświat?
Timmy wszedł do kuchni i zaczął smarować sobie kanapkę masłem. Zamyślony jeździł nożem po chlebie tam i z powrotem.
Działo grawitonowe. W sumie mieli już plany, schematy i tak dalej, ale brakowało im energii, która wymagana była w potężnych ilościach. Próbowano bateryjkami, akumulatorami i nawet wpinano do sieci 230V. Potem połączono wszystko na raz... Nic jednak nie pomogło.
Sfrustrowany naukowiec trzasnął chlebem i nożem o blat. Kanapka odbiła się jednak od krawędzi i spadła masłem na podłogę. Zły schylił się i podniósł jedzenie... Ale nagle zatrzymał się wpół ruchu. Oczy rozszerzyły mu się szeroko, a usta otwarły się bezwiednie, kiedy niespodziewanie genialny pomysł wpadł mu do głowy. Wybiegł jak opętany z budynku i złapał pierwszego lepszego kota, który akurat przetrząsał pobliski śmietnik. Przywiązał kanapkę z masłem do grzbietu futrzaka i z zapartym tchem spuścił prototyp na ziemie... Z zafascynowaniem patrzył na wynik eksperymentu.
Timmy już od ponad godziny wlepiał wzrok w ekran monitora, na którym migał kursor pustego edytora tekstu. W sumie, choć myślano, że wprowadzenie komputerów przyspieszy pracę naukowców, nic się nie zmieniło. Maszyna nie da pomysłu... Nie można było tylko pukać ołówkiem w monitor, bo przewodniczący zespołu się denerwował o nowy sprzęt, co Timmiego cieszyło niezmiernie. Wreszcie zniknął ten denerwujący dźwięk, a on sam nie poszedł siedzieć za morderstwo. Mógł w spokoju wpatrywać się w białą pustkę, szukając natchnienia na nowy wynalazek...
Puk, puk, puk... Timmy zerwał się nagle z krzesła słysząc odgłos. Żyła wyskoczyła mu na skroni, a powieka lewego oka skakała dziko i nieokiełznanie. To ten sam koleś! Wyłączył komputer, wyciągnął kartkę i zaczął stukać w nią ołówkiem! DLACZEGO?!
- Masz coś Timmy? - zapytał doktor Rzygadło, rzucając bez przekonania wzrokiem na młodego naukowca.
- Nie do końca - odburknął zły mężczyzna i wyszedł szybko z pomieszczenia.
Po ostatnim ataku na ich systemy obronne, Imperator wpadł we wściekłość. Chciał dostać broń, która zanihiluje ich wrogów. Na początku myślano, że to taka metafora, że Imperator chce po prostu lepszy laser, albo szybszy ekspres do kawy. Ale nagle uświadomiono sobie, że po wizycie technokraty, ich laboratorium badawcze stało na znacznie bardziej zaawansowanym poziomie. Pomijając bzdury takie jak sprzęt, technologia i warunki do przeprowadzania badań, mieli pizzerie, salon gier, łazienkę i nawet kablówkę! Czemu by więc nie zrobić najpotężniejsze działo, jakie widział wszechświat?
Timmy wszedł do kuchni i zaczął smarować sobie kanapkę masłem. Zamyślony jeździł nożem po chlebie tam i z powrotem.
Działo grawitonowe. W sumie mieli już plany, schematy i tak dalej, ale brakowało im energii, która wymagana była w potężnych ilościach. Próbowano bateryjkami, akumulatorami i nawet wpinano do sieci 230V. Potem połączono wszystko na raz... Nic jednak nie pomogło.
Sfrustrowany naukowiec trzasnął chlebem i nożem o blat. Kanapka odbiła się jednak od krawędzi i spadła masłem na podłogę. Zły schylił się i podniósł jedzenie... Ale nagle zatrzymał się wpół ruchu. Oczy rozszerzyły mu się szeroko, a usta otwarły się bezwiednie, kiedy niespodziewanie genialny pomysł wpadł mu do głowy. Wybiegł jak opętany z budynku i złapał pierwszego lepszego kota, który akurat przetrząsał pobliski śmietnik. Przywiązał kanapkę z masłem do grzbietu futrzaka i z zapartym tchem spuścił prototyp na ziemie... Z zafascynowaniem patrzył na wynik eksperymentu.
***
Kot spada na cztery łapy. Kanapka z masłem uderza zawsze masłem o ziemie. Zwiąż jedno z drugim i voilà. Masz źródło energii!
- Chyba będzie - skomentował Rzygadło, próbując wzrokiem nadążyć za wyraźnie nieszczęśliwym kotem. - Wyeliminujemy wibrację i będzie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz