RSS

Ogame: Prawie jak komiks [29]



"Kto rano wstaje...".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nastał nowy, wspaniały dzień. Ptaszki ćwierkały, słoneczko pięknie świeciło, a lekki, orzeźwiający wiaterek wpadał do sypialni, rozwiewając białe jak śnieg firanki. Generał armii, Zsuiram Ikswonaizdup, przeciągnął się z rozkoszą w puchowym łożu i podniósł swe zgrabne ciało, siadając na skraju. Chwile tak kontemplował poranek, nie mogąc się nacieszyć otaczającą go sielanką. Taki widok stanowił rzadkość na tej planecie, szczególnie, że toksyczne chmury prawie w ogóle nie przepuszczały promyków słońca, a ptaki zazwyczaj okazywały się być zwykłymi robotami, bo te organiczne ginęły szybko od zatrucia.

No ale cóż! Darowanemu myśliwcowi nie patrzy się w turbiny. A skoro mowa o myśliwcach... Generał przetarł ręce i wstał energicznie, powiewając swoją długą, białą piżamą z jedwabiu. Ubrał się szybko, zadbał o higienę i ruszył do centrum dowodzenia. Szedł dość luźnym krokiem, choć nie mógł się doczekać kolejnych miłych wydarzeń. Piątek, który zaczyna się tak przyjemnym akcentem, musi być dobrym dniem!

Powoli dochodził na miejsce. Skręcił w jasny korytarz i znalazł się w swego rodzaju tunelu, który łączył dwa osobne budynki sztabu dowodzenia. Z ów przejścia rozciągał się przepiękny widok na jego całą flotę, w gotowości czekając... 

Generał zatrzymał się nagle i zamarł na ułamek sekundy. Cofnął się kilka kroków i spojrzał przez okno. JEGO FLOTA ZNIKNĘŁA! Rzucił się szaleńczym sprintem do pokoju dowodzenia. W kilka sekund dotarł na miejsce i z tarana wywalił drzwi, wpadając z nimi do środka. Zachwiał się, szorując rękami po ziemi, ale nagle uderzył twarzą w panel dowódczy, centralnie w monitor, który świecił na czerwono.

Rozejrzał się obłąkanym wzrokiem. Ujrzał w kącie chorążego Kolano, który chlipał, skulony w pozycji embrionalnej.
 - KOLANO! CO SIĘ STAŁO! - ryknął generał.
 - Za... Zawiodłem panie... ge... generale - jęknął przerażony. - Pi... Piętnaście nocy n... nie spałem. I...
 - I!? - Ikswonaizdup złapał chorążego za kołnierz, podnosząc go na wysokość swojej twarzy.
 - I przysnęło mi się na kilka minut! - pisnął Marcin jak mała dziewczynka.

Zsuiram oniemiały puścił biedaka, wpatrując się pustym wzrokiem w ścianę. Kolano od razu schował się za biurkiem. Nagle generał odwrócił się i sztywnym krokiem podszedł do monitora. Kliknął myszką kilka razy. Wtedy to zobaczył... Raport wojenny oznaczony czerwonym kolorem, wysłany o godzinie czwartej dwadzieścia siedem. Raport zawierał tylko dwa słowa. "ZEZŁOMOWALI NAS". Ikswonaizdup upadł na kolana i krzyknął bezradnie w przestrzeń...

***

Szczątki poległej armii krążyły wolno po orbicie toksycznej planety. Zdawało się jednak, że resztki zniszczonych statków kosmicznych zaczynają się skupiać w jednym miejscu, scalając się w ogromnej temperaturze. Początkowo powstająca w ten sposób kula była niewielka, ale rosła szybko, aż w końcu ostatnie fragmenty przyległy do czegoś, co zwać się miało księżycem.  


< poprzedni                                                                                          następny >

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz