RSS

Ogame: Prawie jak komiks [84]




"Ale na szczęście AtoJack i AtoStevie uratowali świat. Niestety miesiąc nic się KOMPLETNIE nie działo, więc teraz lecą ratować całą serię Ogame! cz. 2".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Podróż przez czarną dziurę nie należała do najprzyjemniejszych. Trzęsło, tłukło... Nikt w sumie też nie zastanawiał się, czy dobrym pomysłem jest wlatywać w coś co rozciąga obiekt do grubości jednego atomu i przyspiesza go w nieskończoność. Ale kto by się przejmował takimi pierdołami! Wystarczyło sobie uświadomić, że nieskończoność to pojęcie względne i jest w sumie tylko matematycznym oznaczeniem. Nie da się zdefiniować nieskończoności, więc to pojęcie istnieje jedynie w sferze abstrakcyjności. A Jack i Stevie byli ludźmi, którzy twardo stąpali po ziemi. Kapitan z resztą uspokajał. Skoro czarna dziura była mała, ta nieskończoność też będzie mała. Steviemu trochę ta teoria nie pasowała, ale przyjął na wiarę. Koniec końców okazało się, że kapitan miał rację. Po niedługiej podróży, czarna dziura wypluła krążownik gdzieś w alternatywnej rzeczywistości. Nitka atomów znów skupiła się w potężny krążownik a piloci mogli w całej okazałości ujrzeć dziwny, nieznany świat... i kompletnie pozbawiony technologii!

Samochody nie latały, budynki zbudowane zostały ze zwykłego betonu, niebo było idealnie przejrzyste i ogólnie wszystko wyglądało na XXI wiek.
- Jakie zacofanie! - zawołał Stevie, rozglądając się na lewo i prawo.
- To może być albo alternatywna rzeczywistość, ale cofnęliśmy się w czasie - skomentował Jack.
- Mamo, mamo! Harry Potter! - zawołała jakaś dziewczynka z pobliskiego okna, wskazując na ogromny, wielki jak dwie trzecie stadionu narodowego statek kosmiczny. 

Stevie wychylił rękę i ciągle patrząc na dziewczynkę, kliknął guzik od maskowania. Zanim zdążyła przyjść jej matka, statek stał się niewidzialny.
- Ależ ten świat jest niesamowity... Ta architektura, ta kultura, ta ekspresja! U nas nie ma pomników żeńskich genitaliów - zachwycał się Jack, patrząc na pomnik czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie. - Albo to jakiś przekaźnik, albo inna niesamowicie zaawansowana technologia, która tylko wygląda na prehistoryczną...
- Eeee... Jack - przerwał w końcu Stevie, wyraźnie chcąc coś powiedzieć. - Po co tu jesteśmy?

Kapitan zerknął na Steviego.
- Wierzysz w przeznaczenie? - zapytał poważnie.
- Nie. Sam jestem kowalem swojego losu - odparł Stevie, zaskoczony pytaniem.
- A ja wierzę. I wierzę też, że skoczyliśmy tutaj przez portal, bo tego chciał los - kapitan ruszył ster do przodu i statek ruszył wolno.
- Ja wierzę, że to przez tą kulkę od Rzygadła - odburknął Stevie pod nosem.
- A myślisz, że trafiliśmy AKURAT do tego miejsca przez przypadek? - kapitan uśmiechnął się tajemniczo.
- Co?

Jack wyciągnął nagle grubą teczkę i podał ją przyjacielowi. Ten, coraz mniej rozumiejąc otaczającą go rzeczywistość, otworzył plik papierów. Zaczął przeglądać zawartość.
- Rzygadło odebrał te sygnały, kiedy Wielka Czarna Dziura niszczyła Pepperoni i 2x ser.
- Przecież to wszystko... - przewertował jednym ruchem kilkadziesiąt kartek. - To wszystko to nasza historia!

Jack spojrzał na niego poważnie jak nigdy, upijając łyk kawy z termosu.
- Dokładnie. Ta przyszła też.



< poprzedni                                                                                          następny >

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz