RSS

List od smoka: czternasty


"Dawno nie pisałem, ale brakowało mi tematów. Jesteście jako całość nudni i monotonni. Ostatnio jednak znalazłem coś ciekawego, o czym warto wspomnieć.  Co prawda już o tym pisałem w poprzednich listach, lecz w nieco innym ujęciu. Dziś ten temat rozwiążemy. Etyka.

W skrócie, etyka to nauka o tym co jest dobre, a co złe. Powstało multum szkół filozoficznych, które próbowały na to pytanie odpowiedzieć, począwszy od relatywizmu moralnego Protagorasa, kończąc na etyce teraźniejszej, jak na przykład "Etyka wartości". Jedne szkoły były blisko, drugie kompletnie spudłowały ze swoimi pomysłami. Ale ogólnie wszystkie się pomyliły. Czemu? Bo nie ma pojęcia dobra i zła. Nie takiego, jak filozofowie próbowali sobie wyobrazić.

Człowiek jest istotą silnie egoistyczną. Każdy jego czyn jest spowodowany jakimiś pobudkami. Arystoteles mówił, że to co przynosi człowiekowi szczęście, jest dobre. Bardzo trafne, ale nagle zaczyna wymieniać stałe wartości zwane "cnotami", które mają nam to szczęście zapewnić (np. męstwo, umiarkowanie, roztropność). Próba zdefiniowania szczęścia jest tak samo bezsensowna jak próba definiowania dobra i zła...

Ale potem trafiamy na etykę chrześcijańską, która kopiuje Arystotelesa, zamieniając jedynie egoizm dążenia do własnego szczęścia, na boga. Tę szkołę stworzyli ludzie, którzy nie byli w stanie zaakceptować faktu, że są egoistami i swoje dążenie do (własnego!) szczęścia usprawiedliwiali służbą w imię Stwórcy, Nazwali to "miłosierdziem". A czym to w ogóle jest? Pomoc drugiemu człowiekowi w potrzebie? Nawet ci, co kierują się czystymi pobudkami, chcą poczuć się lepiej, być spełnionym. To TEŻ egoizm. Zastanówcie się. Ile razy pomagaliście komuś, mając nadzieję, że w nagrodę los pomoże kiedyś wam, hmm?

Oddanie za kogoś życia. TO jest jedynie czyn altruistyczny. Bo jakiekolwiek miały nim kierować za życia, po śmierci tracą dla niego na znaczeniu. Ale to jest JEGO decyzja. Nikt nie kazał mu tego robić. I dochodzimy do ciekawej konkluzji. Ten czyn jest dobry TYLKO dla niego.

To właśnie Protagoras mówił, że człowiek może czynić "własne" dobro, jedynie będąc sam na sam. Inaczej, kiedy żyjemy w jakimś społeczeństwie, prawo stanowi co jest dobrem. Czyli to grupa większości definiuje ogólnie co jest złe a co dobre. Ale co z mniejszością?

Coś w tym założeniu jest, ale KAŻDA szkoła popełniała jeden prosty błąd. Nie ma dobra i zła ogólnie. No jak by to miało w ogóle działać? Nie działa... Smoki nie do końca podchodzą pod teorię, którą zaraz wam przekaże, ale jest nawet dla nas całkiem trafna.

Nie ma ogólnego dobra i zła. Dobro i zło istnieje w jednostce i jest tylko jej. Dla każdego innego, odczucie będzie inne. 

Przykład? Hitler mordował żydów. Dla niego było to słuszne. Dla kogoś innego to było złe, dla żydów też było złe. Dla SS było dobre. Działa. Wszystko i tak w efekcie sprowadza się do sumienia. Bo to ono jest odpowiedzialne za nasze odczucia. A to z kolei kształtuje dusza. Wniosek jest więc prosty: Za działanie odpowiada egoizm, a za ocenę - sumienie. Powieście sobie to zdanie w ramce nad łóżkiem."


< poprzedni                                                                                         następny >

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

7 komentarze:

Anonimowy pisze...

Piszesz że człowiek jest istotą silnie egoistyczną i wszystko co robi spowodowane jest jego egoizmem , a jednak we wcześniejszym liście piszesz coś innego"Okazuje się, że nie każdy musi mieć mroczne myśli, nie każdy jest negatywnie nastawiony, nie każdy jest egoistą... Że są tacy, co bez powodu podadzą pomocną dłoń, nawet jeśli będzie to ich kosztować nieco wysiłku"
To sprzeczność.
Poza tym chrześcijanie służą Bogu nie przez swój egoizm ,czyli aby dostać się do nieba tylko aby wypełnić podstawową misję człowieka na Ziemi tj. żyć tak aby świadczyć o wspaniałości swego Stwórcy. Dostanie się do nieba jest "skutkiem ubocznym".
Poza tym nigdy pomagając komuś nie pomyślałam o jakimkolwiek rewanżu z jego strony, zawsze pomagam bezinteresownie, i tu nie zgodzę się z tobą - tak podpowiadało mi sumienie. Dla chrześcijan sumienie to głos Boga w sercu, to coś co pomaga rozróżnić co jest dobre a co złe. W przypadku ludzi takich jak Hitler - on po prostu "zabił" w sobie sumienie, olał je , przestał słuchać głosu . Człowiek ma wolną wolę może robić co mu się podoba, ma również sumienie które podpowiada mu jak powinien postąpić , ale na końcu to od człowieka zależy co i jak zrobi, i czy posłucha głosu.

Anonimowy pisze...

Żadna sprzeczność. Twoja egzystencja opiera się na egoizmie, a pojedyncze przypadki, o których mowa we wcześniejszym liście, nie zmienią ogółu. Nie uwierzę, że pomagając komuś, nigdy nie chciałaś rewanżu. Oczekujesz nawet zwykłej wdzięczności, co już jest egoizmem. Dopiero w momencie, kiedy komuś pomożesz, a ten ktoś plunie ci w twarz i odejdzie, kiedy zostanie w tobie ten głęboki smutek, zrozumiesz, że jednak czegoś chciałaś w zamian za pomoc. Nawet mały uśmiech byłby dobry. Niestety, ale w tym świecie, wszystko sprowadza się do mojego JA. Egoizm napędza ludzkość i każde żywe stworzenie. Ale nie mówię, że to złe. Po prostu tak jest. Lecz teraz dochodzimy do twojego pojęcia sumienia. Nie zaprzeczysz, że istnieje pojęcie jak 'spaczone sumienie'. Ktoś na przykład czuje się źle, że kogoś nie zabił, sumienie mu podpowiada, że nie powinien go jednak pozostawiać przy życiu. Powiem ci, że brutalny ten twój Bóg, że takie rzeczy podpowiada.

Anonimowy pisze...

Jednak nie przeczytałeś dokładnie, sumienie a więc głos Boga na pewno nie podpowiada że źle zrobiłeś nie zabijając kogoś. Taki Hitler "wyplenił" głos Boga ze swego serca, mógł tak zrobić miał wolną wolę, mógł nie słuchać głosu. To że robił tak czy inaczej jest skutkiem jego wyboru , a nie tego że tak mówiło mu sumienie. Absolutnie nie zgadzam się z teorią że "to co daje człowiekowi szczęście jest dobre" bo wtedy wraca sprawa np. Hitlera raczej " to co jest dobre sprawia człowiekowi szczęście" wtedy dochodzimy do momentu w którym człowiek jako istota stadna żyje według określonych zasad i norm społecznych . Mówimy że dawanie daje dwa razy więcej szczęścia niż dostawanie. Dlaczego ? Bo jesteśmy świadomi że zrobiliśmy dobrze. widzimy czyjś uśmiech.

Co do pomagania , jak mogę się spodziewać rewanżu od jakiegoś bezdomnego któremu dam pieniądze na chleb ? że niby on kiedyś tez mi da ? A skąd? Jest bezdomny i bez pracy. Poza tym pomagam komuś bo wiem że tak powinnam , bo tak mówi mi sumienie , bo tak zostałam wychowana. nie oczekuje od kogoś rewanżu, ludzie są różni i wiem że nie każdy się choćby uśmiechnie , nie każdego stać na taki gest , ale i tak pomagam. Nie oczekuje wdzięczności - chcę po prostu pomóc bo inaczej to wbrew moim zasadom.

Anonimowy pisze...

Każda dusza jest indywidualna. Każda dusza odczuwa inaczej. Sumienie nie może być głosem boga, bo bóg z założenia nie może obwiniać. A sumienie? Ono to uwielbia, nawet jeśli nie było innej drogi... Dwie bliskie osoby są na skraju śmierci i tylko jedną możesz uratować. Po fakcie twoje sumienie nie pozwoli ci spać, bo będzie mówiło, że mogłaś uratować obu. Sumienie to głos twojej duszy, to jej krzyk lub pochwała. Ciało - ludzki mózg i dusza to dwie różne rzeczy, ale sumienie jest właśnie po to, żeby ciało postępowało jak dusza pragnie, jak samo źródło naszej istoty tego chce. Człowiek nie ma skrzydeł. Czasami musi wybrać mniejsze lub większe zło. Nie może wzbić się w niebo i uniknąć wyboru. Ale sumienie nie da ci spokoju.

Anonimowy pisze...

A dlaczego to Bóg miałby nas obwiniać ? Sumienie to cytując mnie wcześniej "sumienie które podpowiada mu( człowiekowi ) jak powinien postąpić ", ale to nie znaczy że nas obwinia ! Sami się obwiniamy. sumienie podpowiada nam jak powinniśmy ,ale po fakcie gdy wiemy jak powinniśmy ,a jak zrobiliśmy jesteśmy w stanie ocenić się sami

Anonimowy pisze...

A czymże innym jest sumienie, niż możliwością samooceny? Właśnie wynik tej samooceny sprawia, że czujemy się albo dobrze, albo źle. Sama mi teraz przyznałaś rację.

Anonimowy pisze...

Przecież tak nie twierdzę ! Sumienie to głos Boga ,który podpowiada nam jak powinniśmy postępować więc nie może być możliwością samooceny . Samooceny dokonujemy po fakcie, kiedy coś już zrobiliśmy- wtedy sami przed sobą odpowiadamy sobie na pytanie; czy zrobiliśmy dobrze ( zgodnie z tym co mówiło sumienie) czy tez źle ( w brew niemu ).

Prześlij komentarz