A dzisiaj kolejna opowieść. Jest to smutne opowiadanko o pewnej osobie... I tyle opisu. Właściwie nie mogę nic powiedzieć, gdyż jest to tak krótkie, że mówiąc cokolwiek, powiedział bym za dużo. Nowością za to będą ścieżki dźwiękowe. Pomysł ten wykorzystywałem już dawno. Nie wiem czemu nigdy nie zastosowałem go pisząc opowieści do karczmy.
Najlepiej sami przeczytajcie:
Ścieżka dźwiękowa 1
Księżyc w pełni świecił jasno, odbijając się razem z gęstymi, pojedynczymi chmurkami w spokojnej tafli dużego jeziora. Nietypowe dno zbiornika wodnego nadawało okolicy dziwną, fioletowo-błękitną poświatę, padającą na pojedyncze drzewa, trawiasty brzeg czy skaliste wyspy, wystające nad taflą na środku jeziora. Koncert nocnych zwierząt, pobudzonych dziwną aurą wiszącą nad tym miejscem, niezwykle wyraziście roznosił się w chłodnym powietrzu.
Długowłosa szatynka szła wolno w stronę jeziora, trzymając w ręce misternie wykonaną lirę. Ruchy wysokiej kobiety przepełnione były płynnością i gracją. Jej purpurowa suknia ciągnęła się za nią, falując dzięki znajdującymi się pod nią zamkniętymi kielichami kwiatów i licznymi kępami bujnej trawy. Postać miała oczy przymknięte, lecz bezbłędnie zatrzymała się kilkanaście centymetrów przed linią wody. Dopiero wtedy podniosła powieki, ujawniając mlecznobiałe oczy, gdzie tylko na obwódce źrenic przebijał się ledwie czarny kolor. Mimo, że twarz kobiety wyrażała spokój, z postaci promieniowała cała gama emocji, takich jak duma, pewność siebie, ale i strach czy żal do całego świata.
Ścieżka dźwiękowa 2
Seandra, bo takie właśnie imię przyjęła kobieta wśród ludzi, przycisnęła swój instrument do ramienia. Prawą ręką zaczęła delikatnie trącać struny. Na początku wolno grała cichą melodię, powtarzając tą samą sekwencje dźwięków. Nagle uderzyła mocnej, przyspieszając tempa. Powietrze wokół kobiety zaczęło gęstnieć. Każde szarpnięcie strun zdawało krzesać magiczne iskry. Przestrzeń wokół niej nabrała głębszych barw, rozjaśniając się nieco, żeby w końcu uformować się w pokaźne smocze skrzydła, złożone z czystej magii. Kobieta grała dalej. Skrzydła zafalowały i z impetem zamachnęły się, powodując nie podmuch wiatru, lecz wspomnień. Postać zmieniła trochę melodię, dokładając czyste dźwięki, dzięki czemu jej gra nabrała patosu. Skrzydła uderzyły jeszcze raz. Tym razem wspomnienia były wyraźne. Ukazywały zamierzchłe czasy, kiedy to jeszcze smoki panowały nad wszystkim. Pokazywały czasy, kiedy smoki były wolne, a ich panami było jedynie sumienie. Seandra coraz szybciej powtarzała skomplikowaną sekwencję uderzeń. Skrzydła uderzyły po raz trzeci, unosząc kobietę w górę. Puściła lirę, lecz ta grała dalej. Znikąd pojawiały się dźwięki innych instrumentów, tworząc przepiękną symfonie. Teraz skrzydła biły już regularnie, unosząc kobietę coraz wyżej. Koncert nocnych stworzeń zlał się z wypełniającymi całą przestrzeń dźwiękami liry, tworząc jakby odrębny instrument. Nagle kobieta opadła w takt muzyki i wzbiła się gwałtownie do góry, wirując wokół własnej osi. Jej ciało eksplodowało srebrzystymi iskrami, uwalniając udręczoną duszę. W powietrzu zawisła jakby smocza dusza, zapromieniowała radością niczym nurek, który wynurzył się na powierzchnię. Dusza zaczęła tańczyć nad jeziorem w rytmie muzyki, otaczającej duszę.
Po chwili opadła gwałtownie, szybując kilka centymetrów nad taflą wody, zostawiając za sobą ślady wspomnień, tych szczęśliwych. Były to wspomnienia jej życiowego kochanka, rozkoszującego się spadającą wodą gorącego wodospadu. Były to wspomnienia wspólnych lotów dziesiątków smoków, przemierzającego usiane gwiazdami niebo. Były to wspomnienia jej dzieci, dwóch małych smoczków, bawiących się razem w skalnej jaskini. Wspomnienia te promieniowały radosnym, błękitnym światłem.
Ścieżka dźwiękowa 3
Lecz nagle zaczęły się zmieniać. Nabierały powoli czerwonej barwy. Coraz więcej w nich było krwi i ognia, zniszczenia i śmierci. W końcu składały się tylko z tego. Smok walczył ze smokiem. Żądza władzy, bezsilność, nadzieja... Ogromna bitwa. Setki tysięcy smoków w powietrzu, lecących ku sobie! Ona krzyczy! NIE, BŁAGAM! NIE! To na nic...
Smocza dusza uniosła się do góry, zalewając jezioro krwawo-ognistą materią. Struny w lirze popękały. Woda nabrała bordowej barwy i zaczęła kipieć. Dusza zaryczała żałośnie i wylądowała na jednej ze skał, zalewając całą okolicę jednym tylko podmuchem wspomnienia. Srebrnołuski smok stojący pośród tysięcy zmasakrowanych ciał innych pobratymców. Krew, krew, krew!
Ścieżka dźwiękowa 4
Wspomnienie rozwiało się. Wszystko wróciło do normy. Na skale nie siedziała już przeźroczysta istota, lecz Seandra w ludzkiej postaci. Opadła swobodnie do tył i po kilku sekundach wpadła do wody. Wynurzyła się twarzą ku powierzchni. Jej obfite łzy zmieszały się z wodą. Była sama. Była sama...
~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~
Smocza Dusza
Ścieżka dźwiękowa 1
Księżyc w pełni świecił jasno, odbijając się razem z gęstymi, pojedynczymi chmurkami w spokojnej tafli dużego jeziora. Nietypowe dno zbiornika wodnego nadawało okolicy dziwną, fioletowo-błękitną poświatę, padającą na pojedyncze drzewa, trawiasty brzeg czy skaliste wyspy, wystające nad taflą na środku jeziora. Koncert nocnych zwierząt, pobudzonych dziwną aurą wiszącą nad tym miejscem, niezwykle wyraziście roznosił się w chłodnym powietrzu.
Długowłosa szatynka szła wolno w stronę jeziora, trzymając w ręce misternie wykonaną lirę. Ruchy wysokiej kobiety przepełnione były płynnością i gracją. Jej purpurowa suknia ciągnęła się za nią, falując dzięki znajdującymi się pod nią zamkniętymi kielichami kwiatów i licznymi kępami bujnej trawy. Postać miała oczy przymknięte, lecz bezbłędnie zatrzymała się kilkanaście centymetrów przed linią wody. Dopiero wtedy podniosła powieki, ujawniając mlecznobiałe oczy, gdzie tylko na obwódce źrenic przebijał się ledwie czarny kolor. Mimo, że twarz kobiety wyrażała spokój, z postaci promieniowała cała gama emocji, takich jak duma, pewność siebie, ale i strach czy żal do całego świata.
Ścieżka dźwiękowa 2
Seandra, bo takie właśnie imię przyjęła kobieta wśród ludzi, przycisnęła swój instrument do ramienia. Prawą ręką zaczęła delikatnie trącać struny. Na początku wolno grała cichą melodię, powtarzając tą samą sekwencje dźwięków. Nagle uderzyła mocnej, przyspieszając tempa. Powietrze wokół kobiety zaczęło gęstnieć. Każde szarpnięcie strun zdawało krzesać magiczne iskry. Przestrzeń wokół niej nabrała głębszych barw, rozjaśniając się nieco, żeby w końcu uformować się w pokaźne smocze skrzydła, złożone z czystej magii. Kobieta grała dalej. Skrzydła zafalowały i z impetem zamachnęły się, powodując nie podmuch wiatru, lecz wspomnień. Postać zmieniła trochę melodię, dokładając czyste dźwięki, dzięki czemu jej gra nabrała patosu. Skrzydła uderzyły jeszcze raz. Tym razem wspomnienia były wyraźne. Ukazywały zamierzchłe czasy, kiedy to jeszcze smoki panowały nad wszystkim. Pokazywały czasy, kiedy smoki były wolne, a ich panami było jedynie sumienie. Seandra coraz szybciej powtarzała skomplikowaną sekwencję uderzeń. Skrzydła uderzyły po raz trzeci, unosząc kobietę w górę. Puściła lirę, lecz ta grała dalej. Znikąd pojawiały się dźwięki innych instrumentów, tworząc przepiękną symfonie. Teraz skrzydła biły już regularnie, unosząc kobietę coraz wyżej. Koncert nocnych stworzeń zlał się z wypełniającymi całą przestrzeń dźwiękami liry, tworząc jakby odrębny instrument. Nagle kobieta opadła w takt muzyki i wzbiła się gwałtownie do góry, wirując wokół własnej osi. Jej ciało eksplodowało srebrzystymi iskrami, uwalniając udręczoną duszę. W powietrzu zawisła jakby smocza dusza, zapromieniowała radością niczym nurek, który wynurzył się na powierzchnię. Dusza zaczęła tańczyć nad jeziorem w rytmie muzyki, otaczającej duszę.
Ścieżka dźwiękowa 3
Lecz nagle zaczęły się zmieniać. Nabierały powoli czerwonej barwy. Coraz więcej w nich było krwi i ognia, zniszczenia i śmierci. W końcu składały się tylko z tego. Smok walczył ze smokiem. Żądza władzy, bezsilność, nadzieja... Ogromna bitwa. Setki tysięcy smoków w powietrzu, lecących ku sobie! Ona krzyczy! NIE, BŁAGAM! NIE! To na nic...
Smocza dusza uniosła się do góry, zalewając jezioro krwawo-ognistą materią. Struny w lirze popękały. Woda nabrała bordowej barwy i zaczęła kipieć. Dusza zaryczała żałośnie i wylądowała na jednej ze skał, zalewając całą okolicę jednym tylko podmuchem wspomnienia. Srebrnołuski smok stojący pośród tysięcy zmasakrowanych ciał innych pobratymców. Krew, krew, krew!
Ścieżka dźwiękowa 4
Wspomnienie rozwiało się. Wszystko wróciło do normy. Na skale nie siedziała już przeźroczysta istota, lecz Seandra w ludzkiej postaci. Opadła swobodnie do tył i po kilku sekundach wpadła do wody. Wynurzyła się twarzą ku powierzchni. Jej obfite łzy zmieszały się z wodą. Była sama. Była sama...
~~~~~~~~~~~~~~
1 komentarze:
Świetny pomysł z tymi ścieżkami dźwiękowymi . Dodają ekspresji i pozwalają czytelnikowi przenieść się w opisywany świat .
Prześlij komentarz