Któż nie lubi epickich pojedynków, finezyjnie latających ostrzy, niezwykłych uników oraz nagłych zwrotów akcji? Ioh widział niejedną taką walkę i oto dzisiaj postanawia podzielić się relacją, z jednego z takich pojedynków. Obaj byli niezwykle mężni, ale sam heroizm czasami nie wystarczy... Dawno, dawno temu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Walcz, ty tchórzu! Podejmij wyzwanie!
Mam cię błagać? Czy waść sam do boju stanie?
Niech nasze bronie zawirują w tańcu śmierci,
Niech pot zalewa oczy, a krzyk uszy wierci!
Niech zwycięzca wyzbędzie się litości,
Niech poniży przegranego w całej jego małości!
Do diaska, mówże! A możeś stchórzył?
Czy przeraziło cię, jakem walkę wróżył?
Truchlejesz? Będziem walczyć tu i teraz!
Bo waść pojedynku unikał już nie raz!
Dość mam już zwłoki, nędzny frajerze,
Stawaj do walki, żałosny Routerze!!
Tak... To był router niedziałający...
ale nieżywy Internet był wkurzający!
Puściły mi nerwy, krzyczałem bez przerwy...
A ten sukinsyn przywalił mi w zęby!
Teraz oprócz sieci zgryz też mam niedziałający :(
2 komentarze:
Haha
Końcówka mnie rozwaliła:D. Hmm, podejrzewam, że to radiówka, mój wujek to drzwi zamyka żeby przekleństw nie było słychać:P
Już miałam nadzieję, już uśmiech autorowi słałam, a na routerze żałosnym osłupiała przystałam. Cofnęłam się krok, i drugi, zdegustowana ściągnęłam usta w podkowy kształty i wzrok bolesny odwróciłam od nieszczęsnej strofy.
Stoję raczej za wersją klasyczną, z bogatym słownictwem, bez sukinsynów i internetu obijającego mordę.
Prześlij komentarz